Tekst Mój talent
liczący 1620 znaków był czytany 42 razy
Strona Alana Bita
Mój talent
Pamiętam jak mama mi powiedziała, że matematyczka mnie doceniła i dostałem piątkę na okres. Byłem trochę zaskoczony, a potem strasznie dumny. To była czwarta lub piąta klasa. Chyba zawsze mi zależało na tym, żeby umieć matematykę, ale do tego czasu spamiętywałem tylko porażki. Jak w pierwszej klasie na klasówce pomyliłem się w słupku i usiłowałem błąd wyskrobać stalówką tak skutecznie, że zrobiłem dziurę w kartce. To mnie tak rozproszyło, że już nic więcej nie zrobiłem i dostałem pałę. Z kolei w trzeciej klasie na lekcji było odpytywanie na wyrywki z tabliczki mnożenia pytanie „Ile jest cztery razy dziewięć?†tak mnie zaskoczyło, że zapomniałem języka w gębie i zanim przemówiłem znowu zarobiłem pałę.
Jednak tamta okresowa ocena wszystko zmieniła. Od tego momentu zacząłem czuć się matematycznym orłem i starałem się rozwijać w tym kierunku. Nie tylko czytałem popularnonaukowe książki, ale starałem się rozwiązywać zadania jakie tylko napotkałem dążąc w tym do perfekcji. Zapisałem się też do kółka matematycznego i aktywnie w nim działałem.
Splotło się to szybko z moją miłością do fizyki. W trzeciej klasie czytałem przedwojenny podręcznik do niej. Najlepiej pamiętam zadanie polegające na skonstruowaniu z luster peryskopu. Źle je rozwiązałem, bo nie wiedziałem, że wystarczą dwa lustra na dole i u góry ułożone pod kątem czterdzieści pięć stopni. Ale prawidłowe rozwiązanie mnie zachwyciło swoją prostotą i elegancją. Zanim w szóstej klasie weszła fizyka sporo już o niej wiedziałem.