Tekst Magiczne miejsce
liczący 1486 znaków był czytany 348 razy
Strona Alana Bita
Magiczne miejsce
Mam takie miejsce gdzie chodzę, gdy jestem na rozdrożu. Po raz pierwszy zjawiłem się tam, gdy następnego dnia miałem zdawać do liceum. Właściwie był to taki rok, że nie było wiadomo czy przyjmą mnie tylko na podstawie świadectwa czy będę musiał zdawać. Kandydat dowiadywał się w ostatniej chwili.
Mnie wtedy wyczytano jednocześnie na liście tych, którzy mają zdawać i tych którzy zostali przyjęci bez egzaminu. Poleciałem do sekretariatu i dowiedziałem się, że zdaje inny chłopak o tym samym imieniu i nazwisku, a ja zostaję przyjęty bez egzaminu. On zresztą zdał egzamin do tego liceum.
Później byłem w nim po pierwszym dniu egzaminu na studia - z matematyki. W pierwszej części pomyliłem się w złym miejscu wpisując odpowiedź i musiałem zmienić arkusz. Jednak jak dowiedziałem się w przerwie od kolegów - szło mi dobrze, bo rozwiązałem zadanie, którego nikt inny nie potrafił. W parku leciała mi krew: z upału i z emocji. Położyłem się na ławkę i wpatrywałem w korony drzew rozmyślając, że skoro mi nieźle szło pierwszego dnia to dalej też będzie dobrze i dostanę się na ten bardzo oblegany kierunek. Tak się stało.
Chodziłem do tego parku z dziewczyną już po studiach, a potem sam tuż przed oświadczynami. To była decyzja po latach burzliwej znajomości z przerwami.
W końcu trafiłem tu razem ze swoimi dziećmi. Przywoziłem je na wózkach i pozwalałem bawić na huśtawce i w piaskownicy.