Nagram ci dziewczynę

wokalistka

– Stój, stój, stój. Za późno wchodzisz – lider zespołu wręcz wrzeszczał do mikrofonu w reżyserce. Słowa były skierowane do grającej na fortepianie dziewczyny, która wydawała się nimi przejęta i popełniała coraz głupsze błędy.
– Wiecie co? Może zechcielibyście chwilkę odsapnąć? Zapraszam na kawę – postanowiłem wkroczyć.
– Ja nie mam czasu na bzdety. Jeśli Irka jesteś dzisiaj zmęczona, to na tym zakończymy – lider nie przystał na moją propozycję.
– Dobrze Maćku. To do jutra – pianistka też już miała dosyć tej męczarni.
Maciek wyszedł przed wszystkimi, trzaskając drzwiami studia. Przez szybę w drzwiach widać było jak zwinnie wspina się po schodkach wyjściowych piwnicznego pomieszczenia mieszczącego moje studio. Jako ostatnia zamierzała wyjść Irka. Kiedy położyła dłoń na klamce, zatrzymałem ją. Spojrzała na mnie zaskoczona.
– Wydaje mi się, że wiem na czym polegają twoje trudności. – Widząc zainteresowanie zaproponowałem – Moglibyśmy o tym pogadać i poćwiczyć
– Chyba się zorientowałeś, że to z powodu Maćka. Ciągle wyładowuje na mnie swoje frustracje – powiedziała bez złości, kończąc smutnym uśmiechem.
– Ma powód?
– Nie chcę o tym rozmawiać. Wybacz – odpowiedziała cicho.
Zrobiło mi się żal Irki, bo wiedziałem ile dawała z siebie na próbach. Nie zastanawiając się zbytnio zaproponowałem:
– Może chcesz jeszcze poćwiczyć?
– Chętnie, ale … nie wiem czy mnie stać?
– Daj spokój, dorzucę gratis do kontraktu z waszym zespołem – Zaoferowałem się wspaniałomyślnie.
Ponownie weszła do kabiny, a ja siadłem w reżyserce i zaczęliśmy ćwiczyć kawałek, z którym miała najwięcej trudności. Po kilku próbach jej gra brzmiała naprawdę dobrze. Powiedziałem jej o tym. Ucieszyła się.
– To może teraz ocenisz coś jeszcze? – zaproponowała.
– Z przyjemnością! – uśmiechnąłem się od ucha do ucha.
– Więc przyłącz mi mikrofon nad klawiaturą – poprosiła.
Zdumiałem się, gdy usłyszałem połączone ze sobą jej grę i śpiew. Miała barwę głosu wyjątkowej urody, która wybrzmiewała jakby unosząc się nad z lekka falującą taflą jeziora. Do tego był dostosowany jej akompaniament. Fortepian nie zagłuszał delikatnego brzmienia jej głosu. Wspaniale z tą oprawą korespondowały słowa piosenki o powolnym żegnaniu się z życiem.
– Jak było? – zapytała, gdy muzyka ucichła.
– Powiem ci przy kieliszku wina.
Nie dała się długo prosić. Przeszliśmy z części piwnicy domku rodziców zaaranżowanej na moje studio do piwniczki z winami. Wziąłem jedną butelkę. Kieliszki były na miejscu.
– To była twoja kompozycja? -zapytałem.
Kiwnęła potakująco, zaciskając nerwowo wargi.
– Jesteś znakomita w tym co sama tworzysz. Masz talent. Powinnaś pójść dalej w tym kierunku.
– Nie zalewaj. Nie wydaje mi się żebym potrafiła więcej niż inni twoi klienci – odpowiedziała, rumieniąc się.
– Moim zdaniem potrzebny ci teraz dobry manager – odpowiedziałem z naciskiem nie wdając się w bezpłodną dyskusję nad jej walorami muzycznymi.
– Dobrze. Tylko, gdzie ja takiego znajdę? – zaśmiała się drwiąco.
– Znam kogoś odpowiedniego, poszukującego właśnie młodego talentu. Może by się tobą zainteresował. Chciałabyś spróbować? – kusiłem.
– Czemu nie? – odpowiedziała, nie zastanawiając się wiele.
– To daj mi swój numer telefonu. Jarek zadzwoni do ciebie niebawem.
Dziewczyna wyjęła karteczkę, na której starannie wykaligrafowała drobnym maczkiem swoje imię, nazwisko oraz numer telefonu. Gdy mi ją podawała, nasze dłonie spotkały się na moment. Przytrzymałem jej rękę.
– Ma się te sposoby, żeby wyciągać od dziewczyn numery telefonów, no nie? – mrugnąłem do niej zawadiacko.
Dziewczyna nie poznała się na żarcie. Stała tak przede mną wystraszona. Delikatnie podniosłem jej dłoń i pocałowałem.
– Wyluzuj Irka. Jesteś zmęczona. Pozwolisz, że cię odwiozę, bo boję się ciebie samą puścić, taką skołowaną.
Uśmiechnęła się wreszcie.


Moje studio znowu tętniło życiem, pracą i nerwami. Chociaż znowu był tu Maciek ze swoim zespołem i oczywiście Irką to między nimi przestało już iskrzyć. Widziałem, że to bardziej zasługa Irki, która ani nie dawała pretekstu, ani nie pokazywała żadnej słabości.
Gitarzysta solowy dogrywał jeszcze swoje pasaże, a reszta zespołu siedziała z lekka zmęczona na fotelach i kanapach. Trudno się im dziwić po ponad dwóch tygodniach nagrań.
– Zrobione! – trochę głośniej niż zwykle zakończył pracę z gitarzystą reżyser dźwięku.
– Zatem to już koniec! Idziemy to opić – obwieścił Maciek.
– Idziesz z nami? – to było pytanie Irki skierowane do mnie.
– Chyba nie mam wyboru – uśmiechnąłem się.
W lokalu usiedliśmy blisko siebie. Trochę z dala od reszty zespołu.
– Chciałabym ci gorąco podziękować – oczy Irki błyszczały wpatrzone we mnie uważnie.
– Za co? – udałem zaskoczenie, bo będąc w kontakcie z Jarkiem wiedziałem już o wszystkim.
– Za to, że mi pomogłeś, doceniłeś i skierowałeś do Jarka – wyrecytowała.
– Przystojny, prawda? Podoba ci się? – mimowolnie zażartowałem.
Zaśmiała się.
– Nie powiem ci, kto mi się podoba – droczyła się, bo byliśmy już po kilku randkach.
– Pewnie Maciek – kontynuowałem.
Nachmurzyła się.
– Mało, że mi się nie podoba, to jeszcze się narzuca. A jak mu stanowczo odmówiłam, to się wściekł. Sam widziałeś – mówiąc to, jej głos przybrał twardsze tony, a zaraz potem z jej miny odgadłem, że mimowolnie się wygadała.
A więc wreszcie mi powiedziała o co poszło w jej relacjach z Maćkiem.
– Coś takiego?! To może pozwolisz, że mu to po męsku wyperswaduję? – Gwałtownie się poderwałem w szczerym porywie złości.
Irka przytrzymała mnie za rękę.
– Daj spokój. To już koniec. Za chwilę im ogłoszę swoje rozstanie z zespołem. Czy mógłbyś mnie zaraz potem odprowadzić do domu? To niedaleko. Można iść pieszo – prosiła.
Przytaknąłem.
– W takim razie poczekaj tu – nakazała i udała się w kierunku reszty zespołu. Widziałem jak ich ucisza i gromadzi wokół siebie. Jej słów nie słyszałem. Za to później okrzyki niedowierzania i złości, zwłaszcza ze strony lidera zespołu. Nie czekała aż skończą, odwróciła się na pięcie, kierując się w moją stronę. Po chwili razem wychodziliśmy z lokalu.
– Wpuścisz mnie do siebie? – powiedziałem do niej, kiedy staliśmy pod jej mieszkaniem.
– Tak. Jeśli mi pomożesz świętować koniec kieratu Maćka i początek solowej kariery.
Następnego dnia zbudziłem się wcześnie i w zadumie przyglądałem leżącej obok mnie Irce. Poprzedni wieczór zaskoczył mnie całkowicie. Nie spodziewałem się tego wszystkiego po wystraszonej dziewczynie, jaką poznałem miesiąc temu. Od początku mi się podobała, ale tego ranka czułem, że się w niej zakochałem. Dzwonek do drzwi przerwał poranną ciszę. Irka obudziła się i poszła otworzyć. Po chwili usłyszałem podniesione głosy. To był Maciek. Zupełnie pijany. Kiedy mnie zobaczył, zaczął wrzeszczeć:
– Ty dziwko! Oddałaś swoje ciało temu paserowi za złudną nadzieję kariery. A on cię wystawi. Zobaczysz, że skończysz w rynsztoku…
Stanowczym ruchem odsunąłem Irkę od drzwi i powaliłem Maćka jednym ciosem pięści. Nawet się nie próbował zasłonić. Był zbyt pijany. Potem zamknąłem drzwi i wykręciłem jego domowy numer.
– Jestem znajomym Maćka – przedstawiłem się i przekazałem jego żonie co trzeba by mogła ściągnąć męża.
– Bardzo ładnie się sprawiłeś, ale teraz muszę pozbyć się również i ciebie – Irka wyglądała na zdesperowaną.
– Jak to? – zdumiałem się.
– Jarek załatwia mi przesłuchania w wytwórni płytowej i muszę szlifować formę, żeby wypaść jak najlepiej – uśmiechnęła się do mnie i pocałowała.
Od tego czasu jesteśmy z Irką parą. I chociaż z artystami różnie bywa, zwłaszcza po osiągnięciu sukcesu, to nam się układa jakoś szczęśliwie, chociaż sukcesy artystyczne Irki z dnia na dzień coraz większe.


W nagrywaniu poniższych piosenek autor opowiadania biernie uczestniczył i to go zainspirowało:

 

Możesz również polubić…

4 komentarze

  1. Bardzo ciekawa opowieść, gratuluję!

  2. www.xmc.pl pisze:

    Czy wiesz, że tworzysz ciekawe i oryginalne treści, wkład jaki wnosisz w społeczność blogową zasługuję na podziw i szacunek,trzymaj tak dalej i nie zasypiaj gruszek w popiele. Dzięki!

  3. Łatwo być przyjacielem dla kogoś, kto jest twoim przyjacielem, ale być przyjacielem dla kogoś, kto uważa się za twego wroga – to kwintesencja prawdziwej religii. M. Gandhi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *