Kosmita z prowincjonalnej szkoły z zakompleksionymi hejterami

Kosmita z prowincjonalnej szkoły z zakompleksionymi hejterami

Przy obiedzie

– Masz obiad Jadźka? – Ubrudzony na twarzy krępy mężczyzna zajrzał do kuchni, gdzie wywołana ubrana w fartuch ozdobiony kolorowymi kwiatkami przygotowywała posiłek.
– Jeszcze kwadrans Marian, aż mi się kartofle zagotują – Korpulentna Jadźka wyglądała na zestresowaną.
– Znowu się spóźniasz! – sarknął zdejmując zgniłozieloną kurtkę i zamszowe buty w kolorze brązowym.
– Przecież zanim się umyjesz będę gotowa – broniła się Jadźka.
– Może – Marian nieco spuścił z tonu i poszedł do łazienki.
Niedługo później siedzieli przy okrągłym stole w pokoju. Towarzyszył im nastoletni syn. Był niski i chudy jak szczapa w wiecznie zabrudzonych okularach
– I co tam w szkole Maćku? – spytał Marian.
– Humanistyczne nudy.
– A co byś wolał?
– Chciałbym więcej wiedzieć o różnych gwiazdach i ich planetach. Przecież już Giordano Bruno to przewidział, a dopiero za naszych czasów odkryto pierwsze planety pozasłoneczne. Wspaniałe czasy mamy.
– To przecież takie same bzdury – bezlitośnie skrytykował Marian – zajmij się czymś co może ci w przyszłości przynieść pieniądze – prawo albo medycyna to najpewniejsze zawody.
– To już nie chcesz żebym został górnikiem? – zdziwił się Maciek.
– Sam widzisz jaki to kiepski fach. Przychodzę z pracy wykończony, a wszyscy sarkają, że mnie dotują, chociaż ja tak mało zarabiam. Nie to co jakieś doktory czy mecenasy. Więc ucz się synu póki czas.
– No, widzę, że zmądrzałeś i pogodziłeś się z tym, że trzeba zrezygnować z paliw kopalnych – wtrąciła Jadźka.
– Coś ty! Przecież nie dam się wysłać na bezrobocie. Mogą sobie likwidować, ale dopiero jak przejdę na emeryturę.

Hobby

– Dajcie spokój tym tematom. Szkoda się kłócić. Dzięki mamo za pyszny obiadek – powiedział Maciek odstawiając naczynia w kuchni i udając się do swego pokoju.
Kiedy pchnął drzwi nad jego głową rozpętała się burza kolorowych kulek i innych brył z papieru i styropianu uczepionych nitkami do sufitu. Szybko zamknął okno by przewiew nie niepokoił jego kolekcji modeli naturalnych i sztucznych obiektów kosmicznych. Rzucił w kąt szkolny plecak i podszedł do komputera, który stał na biurku.
– Drogi amatorze astronomii – z zaciekawieniem czytał e-maila w języku angielskim – Przyjęliśmy twoje zgłoszenie nowej planety pozasłonecznej wokół gwiazdy HD 129521. Przez najbliższe miesiące będziemy weryfikować twoje odkrycie. Prosimy o cierpliwość – uśmiechnął się gorzko.
Pomyślał, że na nic tak nie czeka jak na potwierdzenie swoich obserwacji. Ta była już trzecią w kolejności, a minęło pół roku od kiedy wysłał pierwszą i niczego jeszcze w tej sprawie nie dostał. Postanowił zacząć popołudnie od fizyki, z której zadanie było bliskie jego ukochanej astronomii.
– Z drugiej zasady dynamiki Newtona wyliczyć wysokość orbity geostacjonarnej Marsa. Dane są masa, promień i okres obrotu Marsa oraz stała grawitacyjna – odczytał uważnie.
Rozwiązanie zadania zajęło mu pół godziny i był z tego dumny. Napisał jeszcze wypracowanie z polskiego na temat swojego ulubionego hobby. Przyszło mu to z przyjemnością, bo opowiedział o tym jak z pomocą specjalnego serwisu astronomicznego wyszukuje anomalie wśród gwiazd, które wskazują na istnienie wokół nich planet. Po odrobieniu lekcji zajął się więc tym hobby.

Fizyka

Następnego dnia na fizyce prezentował na tablicy jak znalazł wysokość orbity stacjonarnej Marsa. Klasa wydawała się być znudzona wyprowadzaniem odpowiedniego wzoru i obliczeniami, bo słyszał szepty i śmiechy, które próbował uciszyć fizyk.
– Satelita stacjonarny będzie wisiał nad marsjańskim równikiem na wysokości około siedemnastu tysięcy kilometrów – Maciek z dumą ogłosił wynik.
– Dziękuję. Bardzo dobrze – ocenił nauczyciel fizyki – Tak więc to nieco ponad dwa razy niżej niż wysokość ziemskiej orbity stacjonarnej. Taki wynik nie dziwi, bo ciążenie na Marsie jest też dwa razy mniejsze – Uśmiechnął się.
Był niewielkiego wzrostu z krótko przyciętymi ciemnymi włosami. Ubrany w sprany garnitur.
– I co Kosmito? – wracając na miejsce Maciek usłyszał złośliwe szepty – Ty pewnie z Marsa jesteś.

Zwarcie

Kiedy wychodził ze szkoły zastał grupkę kolegów z klasy, którzy nagle zamilkli kiedy się pojawił. Zaniepokoił się.
– I jak Kosmito? Skąd przybywasz? – usłyszał złośliwe przezwisko, które przylgnęło do niego kiedy tylko opowiedział o swojej pierwszej odkrytej planecie.
Postanowił nie odpowiadać i usiłował ich minąć jednak został zatrzymany.
– Ile masz macek? – ryknął mu prosto w twarz Dorian, który był najsilniejszy w klasie czym lubił się popisywać.
– A może ty jesteś jadowity? I lepiej się nie zbliżać – szturchnął go ktoś inny.
Zaraz też trafił w sam środek okręgu jaki utworzyli i zaczęli go popychać z jednej jego strony na drugą. Z trudem utrzymywał się na nogach. Nagle nastała cisza. Zauważył fizyka, który właśnie wychodził ze szkoły.

Zrozumienie

Maciek wykorzystał sytuację i wydostał się z rozluźnionego kręgu. Szybkim krokiem podążył w kierunku domu. Napastnicy nie odważyli się na oczach fizyka, który go lubił, podążyć za nim i zostali na miejscu cicho szepcząc.
Szedł tak szybko, że dogonił filigranową dziewczynę z równoległej klasy o czarnych jak węgiel włosach, brwiach i rzęsach.
– Cześć, Ewa. Widzę, że się nie spieszysz.
– Wykorzystuję chwilę by odetchnąć świeżym powietrzem i napawać się budzącą się przyrodą.
– Można ci potowarzyszyć? – Zdecydował, że już nie musi się spieszyć, bo pogoń za nim pewnie w ogóle nie wyruszyła.
– Opowiesz mi o swoich planetach? – zapytała.
– Skąd wiesz o moim hobby?
– Fizyk nam powiedział, że udzielasz się w serwisie, który pozwala przeglądać odległe obserwacje.
– Tylko on jeden mnie rozumie – powiedział smutno.
– Myślę, że twoje hobby jest interesujące i wartościowe. Wielu by tak chciało.
W ten sposób spacerując Maciek z radością dzielił się swą wiedzą z Ewą, tak że minął swój blok i odprowadził ją pod same drzwi. Wreszcie ma kogoś z rówieśników kto zdaje się go rozumieć. Zapowiadało się, że kolejne dni będą dla niego radośniejsze.

Przypisy

 

Możesz również polubić…

3 komentarze

  1. Właściwie to zgadzam się z Tobą mam jednak małe ale… Bądź, Trwaj i pisz dalej, a krytyką nie przejmuj się wcale.

  2. Olga pisze:

    Początek tego opowiadania jest jakby z innej bajki. Czy to nie za bardzo pomieszane?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *