Czytano 318647 razy przez 23549 osoby. Aktualnie 29 osób.

Życie dla życia

   - Oni mnÄ… sterujÄ…. Ratujcie mnie! – krzyczy czÅ‚owiek przytrzymywany przez dwóch pielÄ™gniarzy.
      - Ale kto panem steruje? – z ironicznym uÅ›mieszkiem zwraca siÄ™ do niego lekarz.
      - Ci obcy. Przybyli do nas pewnie z Marsa – wydusza wreszcie z siebie pacjent.
      - Siostro! ProszÄ™ przygotować Haloperidol – lekarz odwraca siÄ™ do pielÄ™gniarki.
      - Nie! Nie! Wy im tylko uÅ‚atwiacie zadanie – gwaÅ‚townie wyrywa siÄ™ pacjent, wrzeszczÄ…c na caÅ‚e gardÅ‚o.
      - KÅ‚adziemy go na wózek – zdecydowanym tonem komenderuje lekarz, popychajÄ…c szpitalne łóżko aż do zetkniÄ™cia siÄ™ z nogami pacjenta, a nastÄ™pnie blokujÄ…c wszystkie jego koÅ‚a.
   Â Â Â PielÄ™gniarze sprawnie obezwÅ‚adniajÄ… pacjenta, kÅ‚adÄ…c go na łóżku i przywiÄ…zujÄ…c pasami. Lekarz tymczasem odbiera napeÅ‚nionÄ… strzykawkÄ™ od pielÄ™gniarki i odsÅ‚ania górnÄ… część poÅ›ladka pacjenta, by potem sprawnie wbić w ten poÅ›ladek igÅ‚Ä™ i wycisnąć pÅ‚yn ze strzykawki.
   Â Â Â Pacjent jeszcze siÄ™ awanturuje, ale stopniowo uspokaja siÄ™, aż wreszcie zapada w gÅ‚Ä™boki sen. Tymczasem pielÄ™gniarze przewożą go na oddziaÅ‚, gdzie po zaÅ›niÄ™ciu zostaje przeniesiony na staÅ‚e łóżko i ponownie przywiÄ…zany pasami.
   Â Â Â Asystent Jan Wilczek, jak co dzieÅ„ zjawia siÄ™ w klinice okoÅ‚o ósmej rano. PrzebraÅ‚ siÄ™ w strój szpitalny i poszedÅ‚ na poranne spotkanie z pacjentami. Niezbyt uważnie przysÅ‚uchiwaÅ‚ siÄ™ ich wypowiedziom. WiÄ™kszość dziÄ™kowaÅ‚a personelowi za opiekÄ™, wyrażajÄ…c jednoczeÅ›nie krytyczny stosunek do swojej choroby. ZdarzaÅ‚o siÄ™ jednak, że niektórzy narzekali na warunki szpitalne, co niekiedy byÅ‚o odzwierciedleniem ich stanu chorobowego.
   Â Â Â W pewnym momencie uwagÄ™ lekarza przykuÅ‚o wymienienie przez pacjenta nazwy innego szpitala, gdzie niedawno przebywaÅ‚. Normalnie nie zwróciÅ‚by na to uwagi, ale tÄ™ nazwÄ™ wyczytaÅ‚ wczeÅ›niej z akt pacjenta, którego niestety nie udaÅ‚o siÄ™ personelowi szpitalnemu uchronić przed Å›mierciÄ… samobójczÄ…. Pacjent wygÅ‚aszaÅ‚ mowÄ™ pochwalnÄ… przedkÅ‚adajÄ…c miejscowe warunki i opiekÄ™ nad te z poprzedniego szpitala.
   Â Â Â Jan byÅ‚ szczególnie uczulony na wychwytywanie różnych prawidÅ‚owoÅ›ci w przebiegu schorzeÅ„ pacjentów, bowiem jego celem byÅ‚o przygotowanie rozprawy doktorskiej. Od wielu już miesiÄ™cy z determinacjÄ… i nadziejÄ… wyÅ›wietlaÅ‚ na ekranie swego komputera setki stronic dokumentacji szpitalnej pacjentów próbujÄ…c znaleźć niekoniecznie od razu metodÄ™ leczenia, ale choćby jakieÅ› prawidÅ‚owoÅ›ci w przebiegu chorób. Akurat nazwa szpitala nie byÅ‚a tym, czego poszukiwaÅ‚, ale wyczulony zmysÅ‚ porównywania wychwyciÅ‚ i to. Prawie też mechanicznie wyciÄ…gnÄ…Å‚ z kieszeni swego plamtopa i szybko odnalazÅ‚ w szpitalnej bazie danych dane wypowiadajÄ…cego siÄ™ pacjenta. KliknÄ…Å‚ w link do wymienionego szpitala na liÅ›cie poprzedniej historii pacjenta i otrzymaÅ‚ dokÅ‚adny opis przeprowadzonego zabiegu. Nie zamykajÄ…c tego okna zajrzaÅ‚ do historii owego samobójcy i również przyjrzaÅ‚ siÄ™ zabiegowi. Obydwa byÅ‚y nieomalże identyczne.
   Â Â Â Tymczasem zebranie skoÅ„czyÅ‚o siÄ™ i nastÄ…piÅ‚ obchód chorych. MusiaÅ‚ szczególnie skupić siÄ™, gdy profesor zajÄ…Å‚ siÄ™ prowadzonym przez niego pacjentem. UcieszyÅ‚ siÄ™ w duchu, gdy ten zatwierdziÅ‚ jego proces leczenia z propozycjÄ… przejÅ›cia na oddziaÅ‚ otwarty wÅ‚Ä…cznie. Pacjent znacznie wyraźniej wykazywaÅ‚ radość z tego, że bÄ™dzie mógÅ‚ przejść z oddziaÅ‚u zamkniÄ™tego, na którym obowiÄ…zywaÅ‚y piżamy, na otwarty, z którego mógÅ‚ samodzielnie wychodzić na teren caÅ‚ego szpitala z kioskiem, kawiarenkÄ…, salÄ… sportowÄ… i ogrodem wÅ‚Ä…cznie.
   Â Â Â DalszÄ… część dnia poÅ›wiÄ™ciÅ‚ rozmowom z innymi swoimi pacjentami. Gdy już wychodziÅ‚ z oddziaÅ‚u zamkniÄ™tego „przyczepiÅ‚ się” do niego pacjent prowadzony przez koleżankÄ™. UlegÅ‚ jego nagabywaniu i podtrzymywaÅ‚ rozmowÄ™, gdy nagle zauważyÅ‚ charakterystyczny Å›lad na potylicy pacjenta. Prawie odruchowo zadaÅ‚ mu zalegajÄ…ce w myÅ›lach pytanie.
   Â Â Â Otrzymana odpowiedź jednak go wrÄ™cz poraziÅ‚a. Pomimo oporów pacjenta szybko siÄ™ pożegnaÅ‚ i pognaÅ‚ do swojego gabinetu. Tu uruchomiÅ‚ program przeszukiwania szpitalnej bazy danych. Tym razem jednak nie koncetrowaÅ‚ siÄ™ na pojedynczych pacjentach, ale zadaÅ‚ pytanie o wszystkich pacjentów, którzy wczeÅ›niej leczyli siÄ™ w klinice neurologicznej. Odpowiedź, jaka przyszÅ‚a, wrÄ™cz poraziÅ‚a go. Prawie 30% pacjentów z ostatnich piÄ™ciu lat speÅ‚niaÅ‚o ten warunek. Kolejnym krokiem byÅ‚o, wiÄ™c przyjrzenie siÄ™ rodzajowi schorzeÅ„ na jakie skarżyli siÄ™ owi pacjenci. Wynik byÅ‚ wrÄ™cz druzgocÄ…cy, bowiem wszyscy skarżyli siÄ™ na przeÅ›ladowanie ich przez obce istoty.
   Â Â Â WychodzÄ…c ze szpitala czuÅ‚ kompletny mÄ™tlik w gÅ‚owie. Jednak uważnie rozejrzaÅ‚ siÄ™ zanim wszedÅ‚ na pasy przejÅ›cia przez ulicÄ™. W poÅ‚owie drogi odwróciÅ‚ siÄ™ jeszcze w lewo i zauważyÅ‚ karetkÄ™ pÄ™dzÄ…cÄ… wprost na niego.
   Â Â Â Gdy siÄ™ ocknÄ…Å‚ miaÅ‚ już aparat do oddychania na twarzy. SÅ‚yszaÅ‚ gÅ‚osy przygotowujÄ…cych siÄ™ do operacji lekarzy:
      - Ciekawe, kto odpowie za wypÅ‚yw informacji o naszych noÅ›nikach?
      - Tak to byÅ‚o karygodne zaniedbanie. Gdyby on siÄ™ zorientowaÅ‚ mogliby zlikwidować naszÄ… głównÄ… pracowniÄ™ osadzania naszej cywilizacji na tych ludzkich osioÅ‚kach.
      - SwojÄ… drogÄ… ciekawe, że aż tak wielu ludzi mogÅ‚o siÄ™, choć na chwilÄ™ wyzwolić spod naszej kontroli.
      - Na szczęście oni sami ich skutecznie wyszukiwali i unieszkodliwiali. Ale to już przeszÅ‚ość. DoskonaÅ‚ość najnowszych metod osadzania pozwala skuteczniej ich kontrolować. Czy tego chcÄ… czy nie.
      - To ten psychiatra nie powinien już nam zwariować?
      - O nie. Poza tym jego zajÄ™cie pozwoli nam skuteczniej kontrolować tych częściowo „wyzwolonych” tak, że bÄ™dÄ… bez szans przed naszÄ… dalszÄ… inwazjÄ….
      - Tradycyjnie wyszkoleni, zrutynizowani psychiatrzy też byli niezwykle skuteczni w zwalczaniu prób wyzwolenia siÄ™ swoich ziomków.
      - Tak. CaÅ‚a dotychczasowa wiedza i doÅ›wiadczenia nam sprzyjaÅ‚y.
      - Ciekawe, że wszyscy oni poszukiwali owych przeÅ›ladowców w kosmosie, a żadnemu nie wpadÅ‚o do gÅ‚owy, że pochodzimy z Internetu.
      - Bardzo trudno byÅ‚oby im pewnie zrozumieć, że jeden ze stworzonych przez nich wirusów dziÄ™ki zdolnoÅ›ci samoreplikacji i samodoskonalenia siÄ™ tchnÄ…Å‚ samorozwijajÄ…ce siÄ™ życie w Internet.
      - A dziÄ™ki ludzkim metodom bezprzewodowej Å‚Ä…cznoÅ›ci „życie” mogÅ‚o „wydostać się” z Internetu i zaludnić ZiemiÄ™.

Czytaj dalej: "Zmysł sieci"

Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.