Genialne oświadczyny informatyka z międzynarodowymi ambicjami
Uczelnia
Centrum Wykładowe Politechniki imponowało olbrzymią przestrzenią poprzecinaną na pierwszym piętrze wąskimi mostkami z betonu zabezpieczonymi po bokach płytami ze szkła. Tę przestrzeń oświetlało wpadające przez szklany sufit światło słoneczne. Tego południa w tym olbrzymim hallu dało się słyszeć rozemocjonowane rozmowy wychodzących z sali na parterze studentów.
– Tej Pewniak! – zawołał chłopak o wyraźnie androgenicznym wyglądzie – Jak ci poszło to zadanie z wyznaczaniem najkrótszej trasy motorówki ratownika? – spytał kiedy ten odwrócił się zamaszyście rozkręcając swoje czarne jak sadza włosy niczym karuzela w lunaparku.
– Fajnie Panienka, bo od razu wpadłem na to, że trzeba je podzielić na dwa podzadania –odpowiedział z właściwym przezwisku przekonaniem ale uśmiechnął się jakby przepraszając za swój talent.
– Co ty? Jakie podzadania? – spytał tamten przerażonym głosem.
– Wyznaczania wszystkich przekątnych wielokąta i obliczanie minimalnej ścieżki w grafie – padła zwięzła odpowiedź.
– Wiesz, chyba masz rację – odpowiedział po chwili zastanowienia Panienka – Nie myślałem, że to takie proste. Jak na to wpadłeś?
– Geometrią obliczeniową bawiłem się jeszcze w liceum, no i znałem algorytm Dijkstry. Dzisiaj po prostu połączyłem jedno z drugim.
– Panienka, Pewniak! Może weźmiecie dziewczyny i wybierzecie się z nami do Van Diesela? – pytanie padło z ust zbliżającego się niczym czołg potężnego w barach albinosa.
– Och, w samą porę Sprany. Chętnie się rozerwę w klubie po tej sesji. Moja dziewczyna nie może się tego doczekać.
– Ja odpadam, bo niestety muszę myśleć o poprawce z tej algorytmiki.
Klub
W klubie panowała wesoła atmosfera. Z tłumu tańczących na parterze wyszła para wspinając się na piętro i zajmując miejsce przy stoliku skąd można było podziwiać parkiet.
– A kto do ciebie dzwonił jak wychodziliśmy? Nie zdążyłeś mi powiedzieć – pytała szczupła dziewczyna z blond włosami upiętymi z tyłu głowy i wyglądającymi niczym koński ogon.
– Dzwonili z firmy – odpowiedział Pewniak.
– I co? Dadzą ci pracę?
– Na razie zaprosili mnie na testy.
– Będę trzymała kciuki.
– Przyda się, bo to najlepszy wmieście pracodawca, znany na cały kraj, a nawet poza nim, właściciel platformy aukcyjnej.
– Widzę, że masz wielką ochotę na tę pracę. Oby cię całkiem nie wciągnęła, bo będę żałować.
– To jak Iwona? Zamówimy jakiś deser?
– A co proponujesz?
– Może chcesz tego loda z anansami?
– A wiesz, że mam ochotę, ale na tego twojego – wypaliła lekko wstawiona Iwona.
Pewniak się zaczerwienił.
– To chodź! Pójdziesz ze mną? – pociągnął ją za rękę.
Stanęli przed męską toaletą i Pewniak obejrzawszy się przez otwarte drzwi pchnął Iwonę do środka. Wśliznęła się lekko przestraszona i od razu zajęła miejsce w kabinie, a on za nią zamykając jej drzwi. W środku przytulił ją do siebie i zaczął łapczywie całować, a ona nie pozostawała dłużna. Po chwili już siłowała się z zapięciem jego spodni, aż te opadły do pół łydek. Wtedy uwolniła się z jego objęć i uklękła.
– Jejku! – Głośno jęknął poddając się pieszczotom.
– Chodźmy! – powiedział po wszystkim schyliwszy się by podciągnąć spodnie.
Zimne lody
Wracając natknęli się na kelnerkę, u której zamówili lody, tym razem zimne. Tymczasem przy stoliku siedział już Sprany z dziewczyną. Spoceni, wyglądali na zmęczonych. Popijali Mojito w szklankach z kawałkami cytryn przyglądając się tańczącym na dole.
– My zaraz spadamy – powitał ich Sprany – A wy?
– Zjemy lody i jeszcze trochę powalczymy na parkiecie – odpowiedziała Ewa.
Pewniak uśmiechnął się tylko. W chwilę później na ich stoliku wylądowały lody. Jedli je łapczywie, a gdy wstawali by potańczyć Sprany z dziewczyną szli do wyjścia.
Praca
Pewniak dostał tę wymarzoną pracę mimo, że był dopiero na pierwszym roku. Pieniądze przydały się mu na coraz kosztowniejsze zabawy z dziewczynami. Nie przejmował się zbytnio tymi znajomościami i ciągle zmieniał dziewczyny. Trochę trudno było mu to pogodzić z coraz bardziej wymagającymi zajęciami na uczelni, ale dawał radę. Na dyplom robił z kolegami grę upamiętniającą wydarzenia Poznańskiego Czerwca ’56. Jemu przypadło zrobienie questu „rozbrojenie czołgu”. Tym sposobem wkrótce zdobył tytuł inżyniera i od razu podjął studia magisterskie. Wybrał specjalność „Software engineering”, która nie była łatwa nie tylko dlatego, że zajęcia odbywały się w języku angielskim, ale wiedział, że ten kierunek jest ceniony wśród pracodawców.
Nowa
Splotło się to z poznaniem nowej dziewczyny.
– Cześć, Pewniak! – wysoka prawie jak on blondynka zwróciła się do niego po przezwisku – Wiem, że pisałeś inżynierkę z Poznańskiego Czerwca. Mógłbyś może podzielić się materiałami, bo ja z tego piszę magisterkę? – Wynikało z tego, że była od niego o rok starsza.
– To może wpadniesz do mnie po południu? Mieszkam niedaleko – kusił, bo dziewczyna trochę mu się podobała, a z resztą prawie z każdą chciał być bliżej.
– Nie, lepiej mi przynieś kiedyś do szkoły – odpowiedziała stanowczo, bo domyśliła się niecnych planów.
– Może być jutro rano? Mam zajęcia w szóstce – zaproponował niezrażony.
– Znajdę cię! – odpowiedziała i oddaliła się, tak że nie zdołał nawet poznać jej imienia.
Obejrzał się i zauważywszy Spranego zapytał:
– Znasz tę dziewczynę?
Ten uśmiechnął się znacząco.
– Jasne! To Ewa, ale nie rób sobie nadziei. Ona nie jest łatwa i nie lubi podrywaczy.
– To się jeszcze zobaczy – mruknął pod nosem Pewniak.
Następnego dnia miał wykład z systemów operacyjnych, który dłużył mu się niepomiernie. Kiedy wyszedł na przerwę od razu zauważył Ewę.
– Cześć! Masz te materiały? – pytała.
– Proszę, oto one.
– Dzięki! To ja już polecę, bo nie mam wiele czasu na skończenie dyplomu.
– Szkoda, pogadałbym jeszcze – wyrwało się Pewniakowi.
Ewa spojrzała na niego podejrzliwie, ale nic nie powiedziała tylko oddaliła się. Patrzył za nią tęsknym wzrokiem. Zauważył, że z nim coś nie tak i zastanawiał się co to jest.
Miłość
Zakochał się w Ewie na zabój, ale wiedział, że jeszcze nie jest do niego przekonana. Nawet był pewien, że nie wyjdzie za niego jeśli nie będzie miał imponujących perspektyw zawodowych. A przynajmniej on miał ambicję by tylko po osiągnięciu tego celu zaproponować jej małżeństwo. Tymczasem w firmie, mimo, że tak prestiżowej, szanse i możliwości awansu nie były wielkie. Nic na jego i jej aspiracje.
Zaczął więc poszukiwać nowej, docelowej pracy. Szybko się zorientował, że krajowy rynek nie może mu niczego zaoferować. Wystartował więc do konkursów światowych potentatów informatycznych. Kwalifikacja była o niebo trudniejsza niż kilka lat wcześniej. Jednak po pół roku wytrwałych zabiegów dostał propozycję pracy jakiej pozazdrościliby mu informatycy z całego świata. Propozycja była jednak dosyć sztywna. Miał objąć posadę najpóźniej w lutym kolejnego roku w Kalifornii. Problemem były studia, które kończyły się dopiero cztery miesiące później. Inna sprawa to Ewa, o której wiedział, że nie pojedzie z nim bez ślubu, do którego nie jest jeszcze gotowa. Przez kilka dni pogrążył się w depresji.
– Mam problem panie dziekanie – zaczął precyzować swój problem na dyżurze dla studentów.
– Myślę, że jest wyjście z tej sytuacji – usłyszał zaraz po wyłuszczeniu sprawy, której szczegółów dziekan cierpliwie wysłuchał – Niech pan pracę magisterską przygotuje do lutego, a obroni ją dopiero w czerwcu eksternistycznie zaliczając seminarium dyplomowe.
Koncert
Podzielił się tym planem z Ewą. Zauważył, że posmutniała. Tymczasem koledzy z dawnej szkoły poprosili go o pomoc w zdobyciu środków na koncert ich zespołu rockowego. Dzięki znajomościom w dziale marketingu swojej firmy i dobrej opinii jaką miał ten zespół udało się zdobyć środki i wtedy on zwrócił się do kolegów z pewną prośbą.
Na koncert przyszedł z Ewą, która lubiła takie imprezy. Normalnie kupili bilety i stali w tłumie słuchając kolejnych piosenek. Jedną z nich wokalista zapowiedział jako premierową powstałą na kanwie historii jego przyjaciół.:
– Czy ty mu nie mówiłeś czegoś o nas? – zapytała w połowie utworu Ewa.
– Wiesz, może się trochę wygadałem przy piwie – odpowiedział na to.
Po owacyjnym przyjęciu piosenki przez publiczność wokalista zapytał:
– A może zaproszę ich na scenę?
Co publiczność przyjęła z aplauzem i wokalista zwrócił się do nich po imieniu by przyszli. W oczekiwaniu rozbrzmiało improwizowane solo perkusyjne. Pociągnął zdumioną Ewę w kierunku sceny. Kiedy zjawili się na niej mikrofon dostał Marek i od razu wypalił:
– Ta piosenka Ewo była specjalnie dla ciebie w dowód mej miłości, a ja chciałem się zapytać czy zgodzisz się wziąć mnie za męża? – I podał jej mikrofon.
Widownia zareagowała oklaskami i zaczęła skandować:
– Powiedz tak.
Ewa śmiała się wśród łez wzruszenia.
– Tak – w końcu powiedziała.
Już po koncercie Marek zdradził jej swoje plany zawodowe i matrymonialne, a ona potwierdziła swoją zgodę. Wkrótce znalazł temat i promotora, który zgodził się poprowadzić pracę magisterską w szybszym tempie. W styczniu wzięli ślub i zaraz potem wyjechali do Kaliforni, a w lipcu Marek obronił pracę dyplomową.
Prawdziwy z Ciebie talent i mistrz pióra z ogromną łatwością przekładasz myśli na słowa… trzymaj tak dalej, dbaj i pięlęgnuj swego bloga… Skąd czerpiesz tak ciekawe inspiracje ?