Tekst Co dzień blisko śmierci
liczący 2142 znaków był czytany 325 razy
Strona Alana Bita
Co dzień blisko śmierci
Mam coś z nosem. Nigdy nie wiem kiedy nagle kichnie. I w tamtej właśnie chwili też tak się stało. Bandyci nie zastanawiali się nawet chwilę.
- Wy z lewej, a reszta z prawej - natychmiast zadysponował szef, a sam ruszył na wprost odbezpieczając pistolet.
To był wielki zabałaganiony magazyn. Ułatwiło mi to ukrycie się, ale nie mogło uchronić przed zemstą. Teraz kiedy wiedziałem wszystko nie mogli mnie wypuścić stąd żywego. To było oczywiste.
Bez nadziei na ratunek obejrzałem się za siebie. Wszystkie okna były zakratowane i żadnych drzwi. Twarda betonowa podłoga. I nagle dostrzegłem na niej wyłaniający się spod kartonów właz. Uczepiłem się tej nadziei jak ostatniej deski ratunku i odsuwałem kartony. Nie było ich wiele. Chwyciłem uchwyt i z całej siły pociągnąłem w górę. Pokrywa odskoczyła. Prześladowcy byli jednak tuż, tuż. Nie zastanawiałem się długo. Zamachnąłem się i cisnąłem plecakiem jak najdalej od siebie w przeciwny kąt magazynu. Od razu usłyszałem jaki wywołał rumor padając pewnie na niezabezpieczone szkło. Zacząłem schodzić po szczeblach pod włazem. Ten zaś zamknąłem nad sobą.
Wokół mnie panowały ciemności, a z dołu dobiegał szum wody. Zacząłem szybciej schodzić. Hałas narastał. Nagle mój but znalazł się w wodzie. O dziwo zapach był znośny. Wyjąłem latarkę z kieszeni. Zdumiała mnie wielkość pomieszczenia. To nie był zwykły ściek lecz spora rzeka przelewająca się pod wysokim stropem. Mogłem tylko zanurzyć się i dać ponieść nurtowi. Zajaśniał silny snop światła z góry, a za nim seria wystrzałów. Jeden z pocisków boleśnie trafił mnie w ramię. Na szczęście nurt poniósł mnie szybko dalej. Rzeka stawała się coraz bardziej rwąca. Mogłem tylko niezdarnie utrzymywać się na powierzchni, a ona robiła ze mną to co chciała. Już chwilę później zderzyłem się z twardą betonowym brzegiem. Zakręty zdawały się mnożyć w nieskończoność, a ja nic nie mogłem poradzić.
Nagle rozległ się warkot motorówki. I wtedy... obudziłem się na podłodze przedziału sypialnego.