Czytano 318694 razy przez 23584 osoby. Aktualnie 57 osób.

Gra w przyjaźń

Miejski Dom Kultury mieści się w niewielkim pałacyku w centrum. Przed nim kwitną klomby z bratkami, pelargoniami i innymi kwiatami. W powietrzu czuje się ich zapach dobrze korespondujący z okolicznym bezruchem. To jednak tylko złudzenie, bo w budynku panuje gwar, gdyż właśnie ogłoszono wyniki konkursu plastycznego.
      - Nie wiedziaÅ‚em, że tak fajnie rysujesz. GratulujÄ™ nagrody.    - Drobny chÅ‚opak, do którego zwraca siÄ™ nieco wyższy wyglÄ…da na zaskoczonego.
      - A ja myÅ›laÅ‚em, że mnie nie znasz, chociaż ja ciebie tak. Bo ty jesteÅ› Marek, prawda? – zagadniÄ™ty odpowiada podajÄ…c dÅ‚oÅ„.
      - No pewnie Patryku. Przecież chodzimy do równolegÅ‚ych klas.    - chÅ‚opak odpowiada uÅ›ciskiem dÅ‚oni pytajÄ…c życzliwie    - PamiÄ™tasz jak graliÅ›my przeciwko sobie w piÅ‚kÄ™?
      - Jasne. ByÅ‚eÅ› niezÅ‚y na boisku.
      - Ale nie tak dobry jak ty w rysunku.
      - Co też opowiadasz? O tych moich rysunkach to nie warto gadać.
      - Przecież dostaÅ‚eÅ› nagrodÄ™. A może ...    - tu Marek zawiesiÅ‚ gÅ‚os    - chciaÅ‚byÅ› nam pomóc swoim talentem?
      - MyÅ›lisz, że mógÅ‚bym?    - zainteresowaÅ‚ siÄ™ Patryk.
      - Pewnie, że tak. Robimy wÅ‚aÅ›nie grÄ™ komputerowÄ… i chciaÅ‚bym, żebyÅ› do nas doÅ‚Ä…czyÅ‚    - chÅ‚opak zdaje siÄ™ kusić.
      - To ty umiesz robić gry?    - brzmi peÅ‚ne podziwu zdumienie.
      - No masz. Informatyka to moje hobby. PoÅ‚knÄ…Å‚em bakcyla już w przedszkolu    - z dumÄ… mówi Marek.
      - Ja nie mam o tym pojÄ™cia i nie wiem czy potrafiÄ™ ci pomóc    - wyraża wÄ…tpliwość Patryk.
      - Spoko koleÅ›    - Marek klepie kolegÄ™ po plecach uspokajajÄ…co.    - Wystarczy, że bÄ™dziesz fajnie rysowaÅ‚, a ja ci pomogÄ™ i szybko skumasz jak to siÄ™ robi.
      - W takim razie jestem zainteresowany.
      - Dobrze. To umówmy siÄ™ na spotkanie. Jutro na dużej przerwie przy bufecie. Pasuje ci?
      - OK.
   NastÄ™pnego dnia Patryk podchodzi w okolice okienka, gdzie sprzedawane jest jedzenie. DookoÅ‚a rozchodzi siÄ™ zapach parówek z hot   -dogów i używanego do nich ketchupu. Od razu zauważa Marka rozmawiajÄ…cego z bliżej mu nie znanÄ… osobÄ…. Dziewczyna ma krÄ™cone kasztanowe wÅ‚osy i twarz o Å‚agodnych rysach. Przez chwilÄ™ stoi onieÅ›mielony lecz Marek zauważa go.
      - Chodź do nas    - Marek przywoÅ‚uje go kiwniÄ™ciem dÅ‚oni.
   Kiedy Patryk zbliża siÄ™ dokonuje prezentacji:
      - Poznajcie siÄ™! To jest wÅ‚aÅ›nie Martyna, która opracowuje projekt naszej gry, piszÄ…c scenariusze i dialogi. A to Patryk, którego wczoraj udaÅ‚o mi siÄ™ pozyskać.
      - WidzieliÅ›my twoje rysunki Patryku i nie możemy siÄ™ doczekać, kiedy zajmiesz siÄ™ naszÄ… grÄ…    - odzywa siÄ™ Martyna.
      - A ja jestem ciekaw, jak siÄ™ tworzy takÄ… grÄ™.
      - To może spotkamy siÄ™ we trójkÄ™ już dzisiaj, u mnie po lekcjach?    - proponuje Marek.
   Okazuje siÄ™, że koÅ„czÄ… zajÄ™cia o tej samej godzinie, wiÄ™c niebawem we trójkÄ™ ruszajÄ… w kierunku mieszczÄ…cego siÄ™ w pobliżu szkoÅ‚y mieszkania Marka. W jego pokoju jest trochÄ™ sprzÄ™tu komputerowego, z czego wiÄ™kszość zdaje siÄ™ pochodzić z dawnych czasów. Patryk zwraca uwagÄ™ na wiszÄ…cÄ… na Å›cianie dÅ‚ugÄ… na półtora metra i szerokÄ… na pół wstÄ™gÄ™ papieru z wyszarzaÅ‚ym wzorem ludzkiej postaci.
      - A co to jest?    - nie wytrzymuje, wskazujÄ…c rÄ™kÄ….
      - Nie poznajesz? To przecież ten piosenkarz Elvis Presley    - Marek zdaje siÄ™ udawać, że nie widzi powodu zdziwienia kolegi.
      - No tak. Można siÄ™ domyÅ›lić, ale technika tego rysunku jest bardzo dziwna.
      - WiÄ™c przybliż siÄ™, by dokÅ‚adnie obejrzeć jak to jest zrobione.
      - To przecież sÄ… litery, cyfry i inne znaki. Ale czemu ich użyto, a nie wydrukowano graficznie?
      - To wydruk z drukarki z lat siedemdziesiÄ…tych. One umiaÅ‚y drukować tylko ubogi repertuar znaków i żadnej grafiki. Ten wydruk to taka zabawa programistów, którzy próbowali wykorzystać komputer do bardziej rozrywkowych celów niż tylko tworzenie zestawieÅ„ liczb, takich jak listy pÅ‚ac.
      - Ciekawe. Nie wiedziaÅ‚em. A skÄ…d go masz?
      - Marek to fanatyk informatyki i zbierania staroci zwiÄ…zanych z jej poczÄ…tkami. Jak go tylko sprowokujesz to opowie ci niejednÄ… historiÄ™ o tych tu eksponatach z jego prywatnego muzeum. Na dziÅ› jednak wystarczy, jeÅ›li mamy coÅ› zrobić    - wtrÄ…ca siÄ™ Martyna.
   Zabrali siÄ™ wiÄ™c raźno do pracy. Patrykowi przypadÅ‚a do gustu tematyka i sposób w jaki ma toczyć siÄ™ gra przedstawione przez MartynÄ™. ByÅ‚ również zachwycony kilkoma zrealizowanymi przez Marka scenami animowanymi. Szybko pojÄ…Å‚, że umowne wzory użyte przez Marka ma zastÄ…pić swojÄ… grafikÄ….
      - Tylko, że ja nie wiem jak siÄ™ zabrać za narysowanie tego w trzech wymiarach    - poskarżyÅ‚ siÄ™ w pewnej chwili.
      - To jest dosyć proste. Wiesz jak siÄ™ tworzy modele do sklejania z kartonu?    - upewniaÅ‚ siÄ™ Marek.
      - Każdy obiekt jest rozrysowany na pÅ‚asko jako siatka, którÄ… siÄ™ wycina, zagina i skleja.
      - Tu jest podobnie. Wszystko rysujesz na pÅ‚askim i przekazujesz komputerowi jak ma "posklejać" ten obraz graficzny w trzech wymiarach.
   Jeszcze dÅ‚ugo dyskutowali o szczegółach technicznych, aż zrobiÅ‚o siÄ™ późno i musieli siÄ™ rozstać. Kiedy goÅ›cie wyszli przed dom zaczynaÅ‚o siÄ™ Å›ciemniać. Martyna mieszkaÅ‚a niedaleko i po drodze do domu Patryka, wiÄ™c bez żadnej fatygi chÅ‚opak jÄ… odprowadziÅ‚.
   Przez kolejne dni, a potem tygodnie trwaÅ‚a ich wspólna praca nad grÄ…. Pewnego dnia Marek przywoÅ‚aÅ‚ przyjaciół. StanÄ™li przy oknie wychodzÄ…cym na oÅ›nieżone boisko.
      - Patrzcie! Jest ciekawy konkurs dla mÅ‚odzieży na grÄ™ komputerowÄ…    - Marek wyciÄ…gnÄ…Å‚ i pokazywaÅ‚ ulotkÄ™, którÄ… przyniósÅ‚ ze sobÄ… do szkoÅ‚y. Startujemy?
      - No pewnie    - prawie jednoczeÅ›nie odpowiedzieli Martyna z Patrykiem.
   Wraz z nadejÅ›ciem wiosny zbliżaÅ‚ siÄ™ termin oddania prac konkursowych. Pewnego dnia kiedy spotkali siÄ™ na boisku szkolnym Marek zapytaÅ‚:
      - Wiecie, że projekt trzeba zaprezentować osobiÅ›cie przed komisjÄ… konkursowÄ…. RozmawialiÅ›cie już z rodzicami o tym wyjeździe?
      - Moi siÄ™ zgadzajÄ…. Tata pojedzie ze mnÄ…    - powiedziaÅ‚a Martyna.
      - Ja pojadÄ™ z mamÄ…    - dodaje Patryk.
      - A ja nie mogÄ™, wiÄ™c bÄ™dziecie musieli we dwoje przedstawić ten projekt w Londynie.
      - Jak to? Przecież ty to zainicjowaÅ‚eÅ› i byÅ‚eÅ› caÅ‚y czas gÅ‚owÄ… projektu. Postaraj siÄ™ jakoÅ› udobruchać rodziców    - Martyna jest wstrzÄ…Å›niÄ™ta.
   Jednak Marek nie chce już o tym wiÄ™cej rozmawiać.
   Kilka dni później Martyna spotyka Patryka i mówi:
      - DowiedziaÅ‚am siÄ™ czemu Marek nie może jechać na ten konkurs, ale musisz mi przysiÄ…c, że nikomu nie powiesz.
   Patryk kiwa gÅ‚owÄ… potwierdzajÄ…co i unosi prawÄ… dÅ‚oÅ„.
      - Oni majÄ… trudnÄ… sytuacjÄ™ finansowÄ… i go po prostu nie stać. DaÅ‚abym mu te pieniÄ…dze gdybym mogÅ‚a, ale moi rodzice siÄ™ nie zgadzajÄ…. Może ty wiesz, jak by można mu dyskretnie pomóc?    - Martyna jest prawdziwie zatroskana.
      - PomyÅ›lÄ™    - odpowiada krótko Patryk.
   Na tydzieÅ„ przed wyjazdem Marek nagle zwoÅ‚uje przyjaciół:
      - SpadÅ‚a wam kiedyÅ› gwiazdka z nieba?    - pyta rozpromieniony.
   KiwajÄ… z niedowierzaniem gÅ‚owami.
      - To teraz wam zdradzÄ™, że nie mogÅ‚em jechać, bo moja rodzina ma problemy finansowe. A tu nagle dzwoniÄ… do nas z jakiejÅ› fundacji, że sfinansujÄ… mi ten wyjazd razem z opiekunem. Od razu kupili bilety lotnicze i zarezerwowali hotel. Wczoraj odebraliÅ›my. PojadÄ™ z tatÄ…. CaÅ‚y czas siÄ™ zastanawiam, jak siÄ™ dowiedzieli? Wiadomo wam coÅ› o tym?
   Oboje przyjaciół krÄ™ci przeczÄ…co gÅ‚owami.
   Tego dnia wieczorem w domu Patryka ojciec wzywa go na rozmowÄ™:
      - NiepokojÄ™ siÄ™ tym, co ty ostatnio wyprawiasz Patryku.
      - Chodzi o te pieniÄ…dze, które miaÅ‚em odÅ‚ożone na obóz narciarski w Alpach?
      - Tak. Co siÄ™ z nimi staÅ‚o?
      - Przecież uzgodniliÅ›my, że przekażę je wujkowi Antoniemu na jego fundacjÄ™.
      - Ależ to worek bez dna. Nie możesz siÄ™ tak wyrzekać prezentów od nas.
      - Spokojnie tato. To jest tylko jednorazowa sprawa. KtoÅ› z moich znajomych byÅ‚ w wielkiej potrzebie i poprosiÅ‚em wujka, by te pieniÄ…dze mu przekazaÅ‚. ZgodziÅ‚ siÄ™ również dochować tajemnicy. Tylko my dwaj wiemy o co i o kogo chodzi. Chyba ufasz wujkowi, że nie zgodziÅ‚by siÄ™ na żadne gÅ‚upoty?
      - Pewnie, że tak, ale wszyscy jak coÅ› darowujÄ… to od razu to rozgÅ‚aszajÄ… i jeszcze odpisujÄ… sobie od podatku.
      - Mnie to niepotrzebne. Wiesz, że ten obdarowany cieszyÅ‚ siÄ™ jak przedszkolak i nazwaÅ‚ to "gwiazdkÄ… z nieba"? WiÄ™c i ty obiecaj, że aby nie popsuć tego zachowasz to co wiesz dla siebie.
      - ObiecujÄ™.
   

Czytaj dalej: "Klucz Euklidesa"

Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.