Tekst Game over
liczący 2490 znaków był czytany 817 razy
Strona Alana Bita
Game over
- Cześć brat. Jak się czujesz? Ania pochyla się nad obandażowaną głową chłopca.
- Huczy mi w głowie i potwornie suszy - mówi szeptem.
- Przyniosłam ci kompot. Spróbuj. To pomaga - zachęca nalewając kompot do szpitalnego naczynia i wsuwając jego końcówkę w usta brata.
Chłopiec powoli pije.
Obok kobieta pochyla się nad innym chłopcem w tym samym wieku:
- Felku. Słyszysz mnie - mówi.
- Słyszę, ale wolałbym umrzeć.
- Dlaczego? Co się stało? Jakaś dziewczyna? - pyta z niedowierzaniem matka.
- Mamo. Ja sprzeniewierzyłem wasze pieniądze. Włamałem się na konto maklerskie ojca i ryzykownie zainwestowałem - zwierza się Felek.
- Ależ synku. To nie jest takie istotne. Przecież te pieniądze i tak miały być dla ciebie. Ważniejsze żebyś ty żył i był zdrowy - perswaduje matka.
- To tylko ty tak mówisz mamo bo mnie kochasz, ale ojciec na pewno mi tego nie wybaczy... - dramatycznym tonem mówi Felek.
- A właśnie, że ci wybaczam wtrąca się do rozmowy, przybyły przed chwilą ojciec.
- Naprawdę. Tato... - Felkowi łzy nachodzą do oczu.
- Nie znaczy to bym popierał twójniecny czyn. Ktoś mógłby cię za coś takiego oskarżyć przed sądem, bo to jest tak jak kradzież. A poza tym musisz zrozumieć, że istnieją granice ryzyka, których przekraczać nie wolno.
Tymczasem obok Ani udaje się nawiązać rozmowę z bratem:
- Wiesz. Ten Paweł, co zawsze biega z notebookiem znalazł wydawcę na te swoje pamiętniki. Przesłał wyjątki kilku wydawnictwom i jedno z nich się zainteresowało. To jest dopiero coś: nastolatek wydaje własną książkę.
- Może to cię przekona, że warto korzystać z komputerów - mówi brat.
- Mnie przekonał już ktoś inny. Wiesz, że przygotowujemy z Markiem bazę danych o antycznych meblach produkowanych w ubiegłych wiekach w naszym mieście. Na takie meble mnie nie stać ale informacje o nich mogę gromadzić bez przeszkód - z przekonaniem mówi Ania.
- Cześć Alek - niesmiało odzywa się Walek, który cicho wszedł na salę z niewielką paczką.
- Wynoś się stąd ty morderco - Alek podnosi się na rękach z trudem wykrzykując słowa.
- Ależ Alku. On pewnie chciał cię tylko przeprosić - uspokaja go Ania.
- Ja naprawdę nie chcę cię denerwować. Przyjmij tylko moje przeprosiny i ten drobny upominek jako zadośćuczynienie. Życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia - powiedział Walek i odwrócił się wychodząc z sali.