NETowcy
ZakupyJoanna już trzeciÄ… godzinÄ™ siedziaÅ‚a przed komputerem przeglÄ…dajÄ…c kolejne strony internetowe. Zaczęła od uruchomienia wyszukiwarki z hasÅ‚em „muzyka afrykaÅ„ska”, a potem systematyczne przeglÄ…danie listy znalezionych stron internetowych zawierajÄ…cych to hasÅ‚o w treÅ›ci zajęło jej tyle czasu. Pół biedy, gdyby ograniczyÅ‚a siÄ™ do tych dwustu wyszukanych stron, ale ona zagłębiÅ‚a siÄ™ w różne odwoÅ‚ania do kolejnych stron rozrzuconych dosÅ‚ownie po caÅ‚ym Å›wiecie, by w koÅ„cu powracać do zasadniczej listy. Częśto klikajÄ…c myszkÄ… w podkreÅ›lony wyraz nie zdawaÅ‚a sobie sprawy, że wraz ze zmianÄ… strony przenosi siÄ™ z Afryki do Ameryki Północnej a stamtÄ…d kolejne klikniÄ™cie przenosi jÄ… z kolei do Chin. Nie miaÅ‚a czasu by przyglÄ…dać siÄ™ koÅ„cówkom adresów internetowych: pl - Polska, de - Niemcy, uk - Wielka Brytania, au - Australia itd. Strony bez zakoÅ„czenia oznaczeniem kraju należaÅ‚y najczęściej do amerykanów. Jednak wiele firm miÄ™dzynarodowych rezerwowaÅ‚o sobie takie niby-amerykaÅ„skie strony.
Przeglądane przez Joannę strony miały różny charakter i wygląd, ale nie grafika lub tekst były najbardziej przez nią poszukiwane. Szukała bowiem stron, które zawierały informacje dźwiękowe i potrafiły choćby w przybliżeniu odtworzyć brzmienie afrykańskich rytmów. Poszukiwała kilku unikalnych utworów. Ślady do ich źródeł rwały się nieustannie. W końcu znalazła odsyłacz do strony internetowej, która zapewniała o możliwości wysłuchania większości z upragnionych przez nią nagrań. Lecz w tym celu należało wypełnić formularz zakupu płyty kompaktowej. Przy zapłacie kartą kredytową firma zapewniała dostarczenie płyty w ciągu kilku dni.
Joanna nie wahała się długo. Wyciągnęła ze skarbonki odpowiednią kwotę i udała się do pokoju rodziców.
- Cześć tato. Mam do ciebie prośbę.
- Słucham cię Joanno - odrywa się od gazety ojciec.
- Chciałabym kupić pewną ciekawą płytę kompaktową za pośrednictwem twej karty kredytowej. Pożyczysz mi ją?
- Też bym chciał płacić kartą kredytową swych rodziców - zadrwił ojciec.
- Proszę. Oto odliczona kwota, którą ci z góry wpłacam. Nic nie stracisz.
- Dobrze. Przecież żartowałem. Bierz kartę, tylko oddaj miją jeszcze dzisiaj, bo jutro będę jej potrzebował.
- Oczywiście. Dzięki tato.
- Nie ma za co - powiedział ojciec chowając pieniądze. Nuda
Mariolka włączyła komputer i uruchomiła program odczytywania poczty elektronicznej. Po chwili komputer nawiązał połączenie z węzłem komputera, na którym znajdowała się jej skrytka poczty elektronicznej, ukazał jednak pustą listę nowych wiadomości.
Pusta skrytka poczty elektronicznej wprawiÅ‚a dziewczynÄ™ w kiepski nastrój. UruchomiÅ‚a wiÄ™c przeglÄ…darkÄ™ interentowÄ… i wywoÅ‚aÅ‚a z listy ulubionych stron tÄ™ z bezpÅ‚atnymi ogÅ‚oszeniami. Natychmiast wybraÅ‚a opcjÄ™ wpisania wÅ‚asnego ogÅ‚oszenia i wystukaÅ‚a na klawiaturze: „Mam 13 lat i komputer z kamerÄ…, mikrofonem i kartÄ… dźwiÄ™kowÄ…. Koniecznie chciaÅ‚abym z kimÅ› pogadać „oko w oko”. Strasznie siÄ™ nudzÄ™. Może ktoÅ› potrafi zapeÅ‚nić tÄ™ pustkÄ™. Odezwijcie siÄ™. BÅ‚agam. Mariolka”. Kliknęła w przycisk „wyÅ›lij” i przeszÅ‚a do przeglÄ…dania ogÅ‚oszeÅ„. W jednym z nich natknęła siÄ™ na swoje imiÄ™: „WpisujÄ™ siÄ™ by dać dezaprobatÄ™ ogÅ‚oszeniom w stylu Mariolki: NudzÄ™ siÄ™. Odezwijcie siÄ™...”. Dalej nie czytaÅ‚a, bo poczuÅ‚a siÄ™ dotkniÄ™ta:
- Co za gruboskórne potwory. Zupełnie nie rozumieją przeżyć delikatnej duszy - powiedziała półgłosem przeglądając dalej ogłoszenia. Jedno z nich odczytała na głos:
- Przystojny blondyn poszukuje ciekawych dziewczyn do niebanalnych pogawędek przed kamerami.
Nigdy jeszcze nie odpowiadała na takie ogłoszenia. Ale fakt, że chłopak ma kamerę (jeszcze dość rzadkie wyposażenie) był pociągający.
- Może potrafi powiedzieć lub pokazać coś cieklawego lub śmiesznego i wreszcie przestanie się nudzić - pomyślała i przełamała chwilę onieśmielenia klikając w adres odpowiedzi i wpisując krótki list z podaniem godzin w jakich zwykle przesiadywała przed komputerem. Gazetka szkolna
- O takich rzeczach nie powinniśmy pisać w naszej gazetce - stanowczo wypowiada się Jarek.
- Ale przecież te podsłuchane na przerwach rozmowy i dowcipy o uczniach i nauczycielach oddają cały koloryt szkoły. To jest i będzie ciekawe dla wielu osób ze szkoły i spoza niej a tak naprawdę nic nikomu nie ujmuje - broni się Grażyna.
- Ja też popieram Grażynę - wypowiada się w końcu Maciej.
- W takim razie poddaję się. najwyżej wybuchnie skandal, ale nie tego się obawiam. Nie chciałbym tylko zamienić pisma w brukowca - z rezygnacją mówi Jarek.
- MyÅ›lÄ™, że nam to nie grozi, przecież zamieszczamy wiele ambitnych wiadomoÅ›ci kulturalnych z życia naszego miasta i naszej dzielnicy - uspokaja Maciej. Na chwilÄ™ zalegÅ‚a cisza w pomieszczeniach redakcji gazetki szkolnej, bowiem każdy z dyskutantów siedziaÅ‚ przed wÅ‚asnym komputerem tworzÄ…c nowy tekst do kolejnego wydania „Gazetki Ekologicznej”. W odróżnieniu od innych „Gazetka Ekologiczna” nie ukazywaÅ‚a siÄ™ na papierze lecz w postaci strony internetowej. DziÄ™ki dużej liczbie komputerów w klasach szkolnych i u uczniów w domach cieszyÅ‚a siÄ™ ogromnÄ… popularnoÅ›ciÄ…. ZdarzaÅ‚o siÄ™ nawet, że nauczyciele przyÅ‚apywali uczniów na czytaniu tej gazetki w czasie lekcji, gdy komputer miaÅ‚ być wykorzystany do innych celów. Nauczyciele bywali tym oburzeni i czÄ™sto zgÅ‚aszali skargi do dyrektora szkoÅ‚y. Ten jednak caÅ‚ym sercem zabiegaÅ‚ o utrzymanie uczniowskiej swobody w wydawaniu gazetki nie pozwalajÄ…c na jej cenzurowanie ani inne ograniczenia. ZabiegaÅ‚ również o podnoszenie technicznej jakoÅ›ci materiałów dostarczajÄ…c do biblioteki książek o tworzeniu stron internetowych w jÄ™zyku HTML i JAVA, a nawet zaÅ‚atwiajÄ…c redakcji odpowiednie kursy na Politechnice. UdawaÅ‚o siÄ™ w ten sposób utrzymywać zespół redakcyjny pomimo wymiany kolejnych roczników uczniów. Na dodatek zawsze znajdowali siÄ™ w szkole utalentowani uczniowie zdolni pobudzić swym piórem serca uczniów a nawet nauczycieli caÅ‚ej szkoÅ‚y. ZwyciÄ™zcy
- Cześć Karaluch!
- A, cześć Marcello!
Nowo pojawiający się chłopak w salonie gier rozdaje i odbiera pozdrowienia.
- Uwaga, za minutę zaczynamy - odzywa się chłopak, który zdaje się pełnić rolę przywódcy.
Po chwili zaczyna się. Ekrany komputerów wypełniają obrazy rozległych labiryntów. Chłopcy porozumiewają się głośno wykrzykując swe pseudonimy by nie pomylić się w zawiłościach labiryntów. Na ekranach pojawiają się wirtualne postacie uczestników gry.
- Trzech nadchodzi ze strony północnej - woła Marcello.
- Już idÄ™ ci z pomocÄ… - woÅ‚a inny chÅ‚opak. Na ekranachzaczyna siÄ™ krwawa walka z użyciem wirtualnych noży, siekier, mieczy i innej broni. Wirtualne ciaÅ‚a poddajÄ… siÄ™ efektom ich dziaÅ‚ania podobnie jak ciaÅ‚a rzeczywiste. SÄ… już pierwsi „ranni” i „zabici”.
Widać, że chłopcy stanowią zgrany zespół, gdyź sprawnie rozprawiają się z przeciwnikami. Słychać generowane przez komputery jęki ofiar i widać poucinane zakrwawione części ciał. Aż trudno uwierzyć, że to tylko wirtualne obrazy sztucznie generowane przez komputery.
- I znowu zwyciężyliśmy tych osłów z prowincji - podsumowuje walkę dowódca. Poznajmy się
Pawie natychmiast po wysłaniu listu przez Mariolkę odezwał się charakterystyczny dźwięk zgłoszenia do nawiązania połączenia wideokonferencyjnego. Mariolka nie zastanawiając się wiele nacisnęła przycisk gotowości nawiązania połączenia i na ekranie pojawił się rzeczywiście przystojny blondyn, choć z wyglądu mógł już wyrastać z wieku nastolatka.
- Witaj Mariolko! Jestem jacek. Fajnie, że odpowiedziałaś na moje ogłoszenie, na pewno nie pożałujesz. Mam ci tyle do powiedzenia. Czy wiesz czym się różni kelnerka od kelnera? - zaczął brawurowo.
- Nie wiem - bąknęła Mariolka. Odpowiedź na to pytanie i kilka następnych dowcipów nie było zbyt wyszukanych, a raczej prostacko sprośnych. Po takiej serii Jacek zaproponował prostą grę karcianą, w której pośredniczył komputer wyświetlając karty na ekranie. Po kilku minutach tej nowej zabawy sam pomysłodawca stwierdził:
- Wiesz ta gra jest trochę nudna, ale może byśmy ją tak urozmaicili by warto było wygrywać?
- Ale ja nie mam pieniędzy - szybko zastrzegła się Mariolka.
- Zamiast pieniędzy moglibyśmy dawać fanty w postaci części zdejmowanej z siebie garderoby. Co o tym myślisz?
- O nie. wiem do czego to prowadzi - gwałtownie zaprotestowała Mariolka.
- Nie bój się. Przecież ty jesteś tam a ja tu. Nic ci nie grozi. Zresztą ja wcale dobrze nie gram.
Jacek był tak przekonujący, a perspektywa dalszej nudy tak nieznośna, że Mariolka zgodziła się na te warunki.
Pierwsza gra skończyła się zresztą dla Jacka fatalnie bo został w samych... skarpetkach. W kolejnych jednak również Mariolka coraz bardziej musiała się obnażać. W ferworze zabawy zapominała jednak o poczuciu wstydu. Na obczyźnie
- Cześć Piotrze! - dziewczyna zatrzymuje chłopaka.
- Hello! Nie mów do mnie więcej po polsku. Mam na imię Peter. Nie pamiętasz - odzywa się płynną angielszczyzną chłopak.
- Nie zgrywaj się. Przecież w domu i tak mówisz po polsku - nie daje za wygraną dziewczyna.
- Już nie. Rodzice zrozumieli, że by wtopić się w środowisko muszę zapomnieć polskiego - obstaje przy angielskim chłopak.
- Jak tam chcesz. Rodzice kupili mi multimedialny komputer z modemem i kontem internetowym. Mogę buszować po całym świecie. Może wpadniesz do mnie wieczorem?
- Czemu nie Marian. Może będę ci mógł pomóc moją znajomością angielskich slangów, wszak prawie wszystkie strony internetowe są anglojęzyczne. Czyż nie?
- Pewnie masz rację. Ale ja jestem Marianna. Pomimo wszystko. Zapamiętaj to sobie. Do zobaczenia. - dziewczyna odwraca się na pięcie i odchodzi. Wieczór spędzają bardzo przyjemnie przeglądając ogromną liczbę stron internetowych. W większości faktycznie anglojęzycznych. Ciekawość jak żyją mieszkańcy Polski prowadzi ich jednak przez strony internetowe polskich szkół. Jedna z nich przykuwa ich uwagę swoim bogactwem i urozmaiceniem. Nie tylko wyróżnia się szatą graficzną. Jej treść jest wręcz fascynująca. Odzwierciedla autentyczne przeżycia młodzieży na tle kulturalnego pulsu szkoły, dzielnicy i miasta. Są jak urzeczeni. Nawet Piotr zapomina, że przyrzekł sobie mówić tylko po angielsku. Rabunek
Mężczyzna w średnim wieku podchodzi do bankomatu. Wkłada kartę, wstukuje PIN. Spokojnie czeka na pojawienie się na ekranie stanu konta, który pojawia się po chwili. Mężczyzna jest zaskoczony. Zamiast spodziewanego sporego dodatniego salda, konto jest zadłużone w maksymalnym stopniu. Bankomat odmówił wypłaty gotówki. Męższczyzna o mało nie zapomniał zabrać swojej karty kredytowej, która wysunęła się z bankomatu. Wsiada do samochodu i wolniej niż zwykle wraca do domu. Przed wejściem spotyka właściciela domu. Jego mina nie wróży nic dobrego.
- Dowcipy się pana trzymają czy co? Dał mi pan za czynsz czek bez pokrycia. Więcej nie dam się nabrać. Żądam gotówki.
- Dobrze. Postaram się. Może jutro - usprawiedliwia się zakłopotany męższczyzna.
W domu wita go córka:
- Tato. Dyrektor zwrócił mi twój czek prosząc bym zapłaciła gotówką. Co się stało?
- Sam nie wiem Joasiu. Daj mi odetchnąć. Chyba będę musiał jutro przed południem pojechać do banku i wyjaśnić sprawę. Rozmowy w banku nie wyjaśniły wiele:
- Ktoś musiał poznać dokładne dane pana karty kredytowej i wykorzystał to przekazując pieniądze na konto, które szybko zlikwidował. Teraz, szukaj wiatru w polu. Musi się pan pogodzić ze stratą tych pieniędzy.
- Ale co ja mam zrobić? Muszę zapłacić najpilniejsze rachunki i mieć pieniądze na jedzenie i paliwo do samochodu.
- My nie możemy już panu pmóc. Wykorzystał pan już cały swój limit kredytowy. Może pracodawca panu pomoże?
- Na to nie mam co liczyć - smutno zamyślił się mężczyzna. Przegrywający
- Znowu nam dołożyli - chłopak nie kryje rozgoryczenia.
- Musimy się wziąć w garść i opracować nową strategię - mówi inny.
- Nie bądź śmieszny. Ile już tych strategii było? I wszystkie do chrzanu. Oni po prostu są od nas lepsi. Mają szybki refleks i są bardzo zgrani.
- A ja wam mówię, że to tylko takie wychuhcane komputerowe chłopaczki i w prawdziwej walce nie mieliby z nami szans.
- To jest myśl - wykrzykuje inny z chłopców.
- Masz jakiś pomysł? - pyta chłopak wyglądający na szefa grupy.
- Moglibysmy im dołożyć jeśli zrezygnujemy z pośrednictwa komputerów i internetu. Niech tak naprawdę poczują cięgi na własnej skórze - przedstawia swój pomysł chłopak.
- No to musimy sobie zrobić wycieczkę do ichmiasta. Ale jeśli ich zaskoczymy dokładnie w czasie gdy będą czekać na połączenie z nami to nie będą mieli szans - rozwija myśl szef.
- A kiedy moglibyśmy uderzyć? - pyta inny.
- Akurat za tydzień jest dzień wolny od zajęć i możemy pojechać tym pociągiem o ósmej rano. Zdradzona tajemnica
Inka z niedowierzaniem odczytuje kolejny raz list od koleżanki.
- Czy ta Mariolka zwariowała? Przecież ten Jacek zwyczajnie ją wykorzystuje - zastanawia się.
Szybko pisze list pełen oburzenia.
Po kilku godzinach przychodzi odpowiedź, która jeszcze bardziej ją zasmuca. Mariolka zaklina ją by nie wyjawiała nikomu jej przygód. Postara się z tym skończyć przy najbliższej okazji, ale na razie nie może. Z zamyślenia wyrywa ją głos matki.
- Inko! Ubieraj się bo nie zdążymy na imieniny do wujka Mariana.
Inka pośpiesznie wyłącza komputer i zabiera się za przygotowywanie swojej kreacji. Jednak na imieninach znowu przypomina sobie o problemach koleżanki i smutno zamyśla się.
- Co tam u ciebie Inko? Czemu tak się zamyślasz? - serdecznie zapytuje wujek Marian.
- U mnie wszystko w porządku, ale mam koleżankę, która poznała pewnego Jacka... Ale zapomniała mi mówić o tym komukolwiek - przypomina sobie Inka.
- Nie chcesz to nie mów. Ale twój smutek świadczy, że to poważna sprawa. Może mógłbym coś doradzić? - łagodnie przemawia wujek Marian.
I wtedy Inka przełamuje się i opowiada wszystko co wie o przygodzie Mariolki.
- Dobrze, że mi powiedziałaś. Im wcześniej, tym lepiej. Mariolka sama jeszcze pewnie nie wie na jakie kłopoty i upokorzenia może ją narazić ten jej Jacek. Proszę cię, zaufaj mi i podaj dokładne dane Mariolki. Obiecuję załatwić sprawę jak najdelikatniej. W pajęczej sieci
Do pokoju Joanny zaglÄ…da jej ojciec.
- Ależ córeczko. Jak możesz tyle przesiadywać przed komputerem - mówi z wyrzutem.
- Wiem. Zaraz mi powiesz, że mamy kłopoty finansowe i nie możemy płacić wysokich rachunków telefonicznych - odparowuje ze złością Joanna.
- To nie tylko o to chodzi. Zaniedbujesz naukę i koleżanki. Tak nie można.
- Daj spokój tato. Z nauką sobie poradzę, a koleżanki nie mają bladego pojęcia o internecie - tłumaczy Joanna.
Ojciec zwiesza głowę i cicho zamyka drzwi pokoju córki.
- Co tu zrobić - myśli.
- Może by znaleźć kogoś kto potrafi rozmawiać tym jej internetowym językiem? - zastanawia się dalej.
Nagle uśmiecha się i siega po telefon. Z pamięci wystukuje numer.
- Cześć Wiesiek - odzywa się na zapytanie z daleka.
- A witam. Co u ciebie? - rozlega się ze słuchawki.
- Same problemy.
- Nie znaleźli jeszcze tego hackera co ci ukradł pieniądze? - pyta głos.
- Juz straciłem nadzieję. Ale mam nowy kłopot. Moja Joanna łączy się teraz z internetem na całe dnie i to bez żadnego określonego celu.
- To rzeczywiście zaczyna być problem społeczny. czytałem o tym w jakimś czasopiśmie.
- A ty nie masz takich problemów z Maciejem? - pyta ojciec Joanny.
- O nie. Mój Maciej podchodzi do sprawy profesjonalnie i nigdy „nie bÅ‚aka siÄ™” po internecie bez celu. Woli zresztÄ… sam tworzyć nowe strony i to niestety pochÅ‚ania mu sporo czasu ale umie siÄ™ w tym opamiÄ™tać. MogÄ™ być o niego spokojny.
- Może właśnie takiego towarzystwa potrzebuje moja Joanna. Czy mielibyście czas wpaść do nas jutro na kawę?
- Dobra myśl. Mieliśmy jutro pograć z nim w szachy ale myślę, że Maciej przystanie na zmianę planów.
- No to jesteśmy umówieni - kończy rozmowę ojciec Joanny. Rewanż
W kawiarni kilku chłopców co chwilę spogląda prze okno wychodzące wprost na salon gier komputerowych.
- Widzicie. Już trzeci z nich wchodzi do salonu. Mają jeszcze dziesięć minut - mówi szef grupy.
Dokładnie dziesięć minut później cała grupa wychodzi z kawiarni i udaje się wprost do salonu gier, każdy z niewielką torbą. Tuż przed drzwiami sięgają do toreb i wyjmują kije basebalowe.
Wchodząc do środka szef oznajmia głośno:
- Postanowiliśmy sprawdzić, czy wy w ogóle jeszcze macie mięśnie?
Zaskoczeni gracze odwracają się od komputerów. Jeden z nich nie wytrzymuje i krzyczy na wchodzących:
- Wy wstrętne oprychy.
Na to tylko czekają napsatnicy i rzucają się na bezbronnych graczy. W wirze wywiązującej się walki spadają klawiatury i joysticki od komputerów.
Właściciel salonu gier wyskakuje na ulicę. Zauważa parę przechodzących policjantów i pokazuje na wejście salonu głośno gestykulując. Obydwaj mundurowi wyciągają pałki i wbiegają do środka akurat w momencie gdy jeden ze strąconych monitorów wybucha z głośnym hukiem. Policjanci usiłują rozdzielić walczących rozdając uderzenia pałkami na lewo i prawo. Lecz skutek tych działań rozjusza tylko walczących, którzy rzucają się teraz również na policjantów. Jeden z nich uciekając przed razami wpada na zaplecze salonu wprost na stojącego tam Marcello. Spanikowany policjant w drodze do tylnego wyjścia uderza Marcello z całej siły w głowę. Chłopiec pada uderzając się jeszcze o twardą krawędź stalowej szafy pancernej. Niespodzianka
Do pokoju redakcyjnego gazetki szkolnej wchodzi woźny:
- Pan dyrektor wzywa was do siebie - ogłasza poważnym tonem.
- Wszystkich? - upewnia siÄ™ Jarek.
- Tak. wszystkich troje redaktorów gazetki.
- Widzisz. To pewnie przez ten tekst z dowcipami o nauczycielach. O nim też jest kilka - z wyrzutem mówi Jarek do Grażyny.
- Dyrektor nie jest taki. Nie wierzę by o to chodziło - z przekonaniem odpowiada Grażyna na zarzuty.
Po chwili posłusznie zjawiają się w gabinecie dyrektora.
- Proszę siadajcie - mówi dyrektor.
- Chciałbym wam oznajmić, że działalność waszej gazetki została doceniona dosłownie z drugiego końca świata.
- Jak to? Skąd pan wie? A oni znają język polski - padają pytania redaktorów.
- Mam tu pismo przedstawiciela polonii nowozelandzkiej zapraszające całą waszą trójkę na wakacje do Nowej Zelandii - oświadcza uroczyście dyrektor.
- Równie dobrze mogliby nas zaprosić na księżyc. Ja wiem ile kosztuje sam przelot w obie strony - kpiąco odzywa się Jarek.
- Ale to jest nagroda. Zapraszający zobowiązał się pokryć wszelkie koszty - z triumfalnym uśmiechem oznajmia dyrektor. Pan pójdzie z nami
Jacek zajęty jest montowaniem filmu na ekranie komputera. Starannie usuwa pewne klatki filmu i dorabia inne z użyciem specjalistycznego programu. Po kilku godzinach pracy uzyskuje wreszcie właściwy efekt filmowy, na którym dziewczyna sprawnie i z gracją pozbywa się ubrania. Teraz łączy się z odległym serwerem wpisując szereg sobie tylko znanych haseł i uruchamia procedurę przesłania gotowego filmu na ten adres. Z kolei zajął się tradycyjną pocztą wyjmując z kopert banknoty i wysyłając pod wskazane adresy internetowe odpowiednich zestawów haseł do utajnionego serwera.
Sprawdza też zawartość pliku z korespondencją przechodzącą przez pewien często wykorzystywany węzeł. Po chwili poszukiwań znajduje odpowiedni łańcuch znaków. Przekopiowuje go do programu realizującego transakcje bankowe, ustala wysokość transakcji na cały dopuszczalny limit i uruchamia dokonanie przelewu. W ten sposób kolejny właściciel karty kredytowej pozbył się na jego rzecz całych zgromadzonych oszczędności oraz zadłużył się na cały dopuszczalny limit.
Rozlega się dzwonek do drzwi. Jacek rozłącza się i podchodzi otworzyć drzwi. W progu dwóch cywilów pokazuje mu legitymacje służbowe. Wpuszcza ich do środka i pyta swobodnym tonem:
- Czym mogę panom, służyć?
- Oto prokuratorski nakaz zatrzymania pana pod zarzutem dokonywania szeregu kradzieży drogą elektroniczną oraz tworzenia i rozpowszechniania pornografii dziecięcej.
- Alez to pomyłka. A gdzie są dowody? - pyta zdziwiony i oburzony.
- Mamy wszystkie zapisy pana działalności od kilku dni. To w zupełnościwystarczy prokuratorowi do uzyskania w sądzie nakazu aresztowania pana. A teraz proszę się szybko ubierać. Pójdzie pan z nami. Kuracja (streszczenie)
Maciej rezygnuje z atrakcyjnego wyjazdu do Nowej Zelandii by pomagać Joannie wyjść z nałogu. Wina
Na sali szpitalnej kilku pacjentów pochrapuje. Inny czyta jakieś czasopismo. W pewnej chwili drzwi otwwierają się i wchodzi chłopak w niebieskiej kurtce.
- Cześć Marcello. Jak się czujesz? - pyta od progu.
- Juz dużo lepiej - mówi pacjent odkładając czasopismo.
- Miło to słyszeć, ale mogło być gorzej. Przez kilka dni walczyłeś ze śmiercią. Nieźle oberwałeś od tego gliniarza.
- To czysty przypadek... - lekceważąco mówi Marcello.
- Co ty mówisz? To przecież są gestapowskie metody. Zabiliby człowieka i jeszcze order dostaną.
- Nie opowiadaj bzdur. Przecież tego policjanta zwolnili za to ze służby - zirytowany mówi Marcello.
- Już mu oni ciepłą posadkę znajdą. Nie martw się... Ale ja w ważnej sprawie. Udało nam się zorganizować grupę, która ma przemaszerować przez miasto aby zaprotestować przeciwko policji i prokuraturze w twojej obronie. Cieszysz się?
- Chyba nie mówisz poważnie? Ja się na nic takiego nie zgadzam. Jetem przeciwny - stanowczo mówi Marcello.
- On cię naprawdę musiał mocno stuknąć, żetak gadasz. My i tak zrobimy swoje.
- Jeśli tak to wynoś się. Nie mamy o czym rozmawiać - rozzłoszczony wykrzykuje Marcello.
Chłopak posłusznie wychodzi mijając w drzwiach kilku ludzi z kamerą, mikrofonem i lampami.
- Jesteśmy z lokalnej telewizji publicznej. Czy zechce nam pan udzielić wywiadu? - pyta prowadzący grupę.
- Bardzo chętnie. Chciałbym skorzystać z waszego pośrednictwa by zaapelować do młodzieży aby nie organizowała manifestacji z mojego powodu.
- Nie czuje siÄ™ pan pokrzywdzony?
- Nie. Uważam, że sami sobie byliśmy winni igrając z przemocą, choćby tylko w wirtualnej postaci. Wpływ takich jak nasze gier komputerowych na wzrost agresywności dzieci i młodzieży został wykazany naukowo o czym można przeczytać na przykład w tym czasopiśmie - Marcello podnosi leżące obok pismo.
- Dotąd byłem namiętnym graczem ale już postanowiłem, że więcej nie wezmę joysticka do ręki i nie będę grał w gry zawierające przemoc. Spis treści CZĘŚĆ 1 BITOWCY 3 JOYSTICK 5 STOCK EXCHANGE 9 NOTEBOOK 10 PROGRAMMING 13 DATA BASE 18 SUPERCOMPUTER 20 UPGRADE 29 INVESTMENT 31 FIGHT 34 SLUMP 36 GAME OVER 38 CZĘŚĆ 2 NETOWCY 43 ZAKUPY 45 NUDA 48 GAZETKA SZKOLNA 50 ZWYCIĘZCY 52 POZNAJMY SIĘ 54 NA OBCZYŹNIE 56 RABUNEK 58 PRZEGRYWAJĄCY 60 ZDRADZONA TAJEMNICA 61 W PAJĘCZEJ SIECI 63 REWANŻ 65 NIESPODZIANKA 67 PAN PÓJDZIE Z NAMI 69 KURACJA 71 WINA 71