Czytano 354604 razy przez 26279 osoby. Aktualnie 2 osób.

BITowcy

Joystick
Uzbrojone roboty zbliżają się z przodu. Walek skręca w lewo. Szybko podskakuje by znaleźć się na kolejnych stopniach. Teraz uwaga! Z góry co kilka sekund spadają ładunki wybuchowe. Znalezienie się pod nimi to pewna śmierć. Walek umiejętnie wybiera moment i szybko przechodzi dalej. Skręca za róg, a tu już wymierzone w niego działa automatycznego lasera. Strzela i jednocześnie podskakuje przed nadciągającym śmiercionośnym promieniem. Zniszczony laser znika i Walek może dalej kontynuować podróż. Ale uwaga! Znalazł się tuż nad przepaścią i musi wytężyć wszystkie siły by dokonać skoku, który przeniesie go na zbawczy drugi brzeg. Tylko co dalej teraz?
Zabawę przerywa dźwięk dzwonka telefonu. Walek zdejmuje rękę z josticka, odrywa wzrok od ekranu i wstaje by podejść do telefonu.
- Słucham - rzuca w słuchawkę telefonu.
- Cześć. Mówi Robert. Co u ciebie słychać.
- Po staremu.
- Próbowałeś może używać mojego programu?
- No... Tak trochę - odpowiada zakłopotany Walek.
- I jak ci siÄ™ podoba? - napiera Robert.
- Kolejka jest całkiem fajna ale to chyba dla jakichś maluchów.
- Ależ skąd. Ja myślałem o tym by udostępnić wszystkim wiedzę o programowaniu komputerów. Kolejka to tylko taka łatwa analogia - oburza się Robert.
- A tego to już całkiem nie rozumiem. Jak się programuje. A właściwie to po co? Przecież tyle fajnych programów jest wokół? - odpowiada szczerze zdziwiony Walek.
- Ale przecież ktoś kiedyś musiał te programy napisać i każdy program ma swoją cenę - argumentuje Robert.
- Przecież wiesz, że na tych CD-ROMach z czasopism można dostać demo każdej gry, a jak bardzo ci się spodoba to zawsze znajdziesz takiego kumpla co ma jej pełną wersję.
- Ale to nie jest uczciwe wobec tych co pisali dany program - oburza siÄ™ Robert.
- Chrzanię uczciwość. Jak są frajerzy to piszą te programy, a ja jak mam ochotę z nich korzystać to będę i tyle - beznamiętnie odpowiada Walek.
- Widzę, że cię nie przekonam, więc lepiej się wyłączę - rezygnuje Robert.
- No to cześć bo muszę wypróbować tę nową grę. Jest jak ty to mówisz KRADZIONA - z nieukrywaną satysfakcją kończy rozmowę Walek.
Po powrocie do komputera Walek wciska kilka przycisków klawiatury po czym wypakowuje z torby srebrny krążek, naciska przycisk na przedniej ściance komputera i kładzie na wysuwającej się szufladzie napędu CD-ROM. Popycha szufladę i ta posłusznie się zamyka. Po chwili na ekranie po jawiają się kolorowe postacie a z głośników biegnie jazgotliwa muzyka. Walek chwyta za joystick i już staje się jedną z walczących postaci. Szybkie szarpnięcie do przodu i jego pięść ląduje na szczęce przeciwnika. Teraz szarpie do tyłu i unika w ten sposób potężnego ciosu przeciwnika. Po kilku minutach walki zaznacza się jednak przewaga przeciwnika. Sterowana przez niego postać pada na podłogę. Koło niej dostrzega jednak jakiś drąg. Naciska odpowiedni klawisz i już jego postać jest uzbrojona. Teraz precyzyjnie używa joystika by wymierzyć cios.
- Trafiony! - krzyczy z entuzjazmem. Postać przeciwnika na ekranie zatacza się. Kolejny cios i z nosa przeciwnika cieknie krew. Teraz szybko poprawia i przeciwnik zostaje wyeliminowany. Zdobywa punkty za zwycięztwo i przechodzi do następnej fazy gry. Stock exchange
- Cześć Felek. Jak leci? - mówi dziewczyna do zapatrzonego w tablicę ogłoszń chłopaka.
- Fatalnie. Inni rozwijają się, zdobywają fortuny, a mnie zupełnie nie idzie. Stoję w miejscu, a czasem nawet się cofam - odpowiada Felek.
- Pewnie brakuje ci intuicji i nie wiesz jaki papier sprzedać a jaki kupić - ciągnie dziewczyna.
- Pewnie tak wÅ‚aÅ›nie jest. Chyba siÄ™ wypiszÄ™ z tego kółka „MÅ‚odego kapitalisty”.
- Nie załamuj się. Tata mi mówił, że w prawdziwych funduszach powierniczych pracują sztaby ludzi i komputerów nad prognozowaniem, które akcje warto kupić a które sprzedać.
- Co ty mówisz? Tylko skąd zdobyć taki program? - zastanawia się Felek.
- To chyba byłoby możliwe. Tata ma wiele ciekawych książek informatycznych. Na pewno będzie też miał coś na ten temat. Zapytam go i jutro przyniosę - mówi dziewczyna.
- Dzięki ci Jolu. Czekam na to jak na zbawienie - zafrapowany mówi Felek.
- Tylko za wiele sobie nie obiecuj. Wiesz jak to jest z giełdą warszawską. A poza tym to nie są prawdziwe pieniądze tylko taka zabawa.
- Ale dla mnie to jest jak życie. Czuję się w tym jak prawdziwa ryba w wodzie - zapewnia Felek. Notebook
Rozlega się szkolny dzwonek, a po chwili przed szkołę wypada gromada uczniów. Kilkoro z nich zatrzymuje się z boku prowadząc pełne śmiechu rozmowy. W pewnej chwili ktoś proponuje:
- SÅ‚uchajcie! Może siÄ™ wybierzemy na lody do McDonald’sa koÅ‚o stacji benzynowej.
- Świetna myśl. Idziemy! - podchwytują inni i grupa udaje się zatłoczoną ulicą w kierunku pobliskiej stacji benzynowej.
Po wejściu do restauracji zajęli miejsce przy największym stoliku. Ktoś zebrał pieniądze i dokonał zakupu przy kasach. Po chwili wszyscy zajęci byli lizaniem.
- Ja jestem Marek, a jak tobie na imię? - pyta nieśmiało chłopak siedzącej obok dziewczyny.
- Ja jestem Ania - odpowiada dziewczyna.
- A co lubisz robić? Bo ja przepadam za zajmomowaniem się swoim komputerem, ciągle go rozbudowuję i unowocześniam - z zapałem mówi chłopak.
- Dla mnie komputery mogłyby nie istnieć. Wolę zajmować się rzeczami jakie budowali nasi przodkowie. Na przykład antyczne meble - odpowiada dziewczyna.
- To z kolei jest dla mnie czarna magia. Ale ja oczywiście nie tylko zajmuję się komputerami. Komputer to dla mnie narzędzie do tego by zajmować się interesującymi mnie rzeczami. O na przykład popatrz na tego kolegę pod ścianą, który tak namiętnie stuka w klawiaturę swego notebooka on po prostu spisuje swoje pamiętniki.
- Ach, ja go znam. To Paweł z równoległej klasy. A czym jeszcze się zajmujesz Marku ?
- Moim hobby jest kolekcjonowanie motyli. Mam już około trzystu sztuk w mojej kolekcji.
- Myślałam, że z ciebie porządny chłopak. A ty jesteś mordercą. Wymordowałeś kilkaset motyli, żeby tylko mieć swoje hobby.
- Ależ Aniu, to nieprawda. Ja nie zabiłem żadnego motyla. Bardzo je kocham i nie robię im krzywdy.
- Kłamiesz. A jak je kolekcjonujesz ? W klatkach ?
- Jeśli chcesz. To przyjdź sprawdzić. Może dzisiaj po południu ?
- Dobrze, przyjdę. Ale tylko dlatego, byś mógł mnie przekonać, że jesteś w porządku. Programming
Robert obudził się w kompletnych ciemnościach.
- To już koniec. Nie zasnę do świtu - pomyślał.
Wstał. Założył szlafrok i zapalił światło, które ukazało umieszczony pod oknem sprzęt komputerowy. Robert podszedł do komputera i ożywił jego ekran ruchem leżącej na stole myszki. Ukazał się pulpit narzędzia programistycznego z załadowanym już projektem, nad którym przerwał pracę poprzedniego dnia. Uruchomił testowanie przygotowywanego programu. Po kilku minutach stwierdził błędne odczytywanie przez program czynności wykonywanych myszką.
- Trzeba szukać błędnego kodu. Tylko, w którym miejscu? - pomyślał. Kolejno testował różne hipotetyczne miejsca wystąpienia błędu. Pozbawiał moduł różnych dodatkowych możliwości byleby tylko wykryć swój błąd w oprogramowaniu. Niestety błędne zachowanie programu powtarzało się z uporem maniaka. W końcu gdy za oknami już świtało przerwał te wysiłki i udał się do kuchni. Sprawnie przygotował sobie śniadanie i włączył radio. W pewnej chwili aż usiadł porażony nagłą myślą.
- Ależ tak. Oczywiście - wykrzyknął i szybko pobiegł w kierunku swego pokoju. Kilka minut zajęło mu odtworzenie kodu w postaci jaką pozostawił poprzedniego wieczora. Następnie sprawnymi ruchami myszki zmienił odpowiedni fragment kodu swego programu i przystąpił do ponownego testowania.
Błąd powtarzał się uporczywie.
- Zaraz, zaraz. Ta poprawka była konieczna by program działał poprawnie. Ale może potrzebne jest coś jeszcze - pomyślał. Chwilę przeglądał kod programu aż w końcu znalazł i poprawił wyraźny błąd, którego wcześniej nie dostrzegł. Po uruchomieniu program, rzeczywiście zaczął zachowywać się w sposób poprawny. Nie wytrzymał.
- Działa. Ach, jak świetnie działa - wykrzyknął.
Poczuł się zmęczony. Zakończył więc pracę i wziął prysznic.
Wychodząc spod prysznica usłyszał dzwonek domofonu. Podniósł słuchawkę do ucha i zapyatał:
- Kto tam?
- To ja Felek - odezwał się znajomy głos.
- Wchodź na górę - odpowiedział Robert.
- Przepraszam, że tak wcześnie. Pewnie cię obudziłem. Usprawiedliwia się Felek w progu.
- Kochany! Ja już dzisiaj całkiem ładny program uruchomiłem - chwali się Robert.
- Bo ja do ciebie właśnie w sprawie programu - mówi Felek wyciągając książkę.
- O, widzę, że masz CD-ROM - mówi Robert.
- WÅ‚aÅ›nie. Tu sÄ… programy napisane w jakimÅ› jÄ™zyku programowania nazwanym jednoliterkowo „C”. A ja zupeÅ‚nie nie wiem co z nimi zrobić by działąły w moim komputerze. Dwukrotnie w nie klikam. CoÅ› wyskakuje ale wykonywać siÄ™ nie chce.
- Bo pewnie nie masz kompilatora języka C. Ja mam taki, to zaraz spróbujemy - mówi Robert wkładając CD-ROM do napędu swego komputera.
- Najpierw uruchamiam środowisko języka C. Teraz wczytuję do jego edytora twój program i uruchamiam kompilację - powoli tłumaczy wykonywane czynności Robert.
- A gdzie sÄ… wyniki? - niecierpliwie pyta Felek.
- Zdaje się, że na to będziemy musieli trochę poczekać.
- Więc może rozegramy partię szachów - proponuje Robert.
- Dobrze - zgadza się Felek. Robert uruchamia inny program i na ekranie pojawia się kolorowa, trójwwymiarowa szachownica.
- To jeden z moich pierwszych programów - chwali się.
- Bierz białe i zaczynaj, bo nie wiem jak się tym twoim programem posłużyć - proponuje Felek. Mniej więcej po godzinie, jaką zajęło chłopcom rozegranie partii szachów, program prognozujący wyświetlił wyniki obliczeń.
- Czy zawsze tak długo będę musiał czekać na wyniki? - pyta Felek.
- To i tak krótko jak na tak poważne obliczenia. W firmach korzystają z superkomputerów by przyśpieszyć te obliczenia - objaśnia Robert.
- Czekaj. przecież ja mam wujka w „Centrum superkomputerowym”. ZaporaszaÅ‚ mnie do odwiedzin - przypomina sobie Felek.
- No widzisz. Tylko czy ci pozwoli wykonywać te obliczenia? - zastanawia się Robert. Data base
Po południu Marek otwiera drzwi Ani i zaprasza ją do swojego pokoju.
- Chcesz zobaczyć jak fruwa bielinek ?
- A jednak chowasz je w klatkach - triumfuje Ania.
- Zobacz. PiszÄ™ ‘bielinek’ w polu ‘nazwa’ tego programu na moim komputerze i już masz fruwajÄ…cego bielinka.
Rzeczywiście, na ekranie komputera widoczne jest okno, w którym porusza się motyl.
- Sam go sfilmowałem swoją kamerą w sadzie jabłkowym i przeniosłem obraz do mojej bazy danych na dysku magneto-optycznym. Czy uważasz to za dręczenie zwierząt ?
- Oczywiście, że nie. Bardzo cię przepraszam za takie posądzenie.
- Nic nie szkodzi. TrochÄ™ rozumiem twoje oburzenie.
- A jakiego najmniejszego motyla masz w swoich zbiorach ? - pyta Ania.
- Zaraz zobaczymy. W polu rozmiar zaznaczę, że chodzi mi o najmniejszy z obecnych w bazie...
- To ty nie znasz tak dobrze swoich zbiorów ?
- Wcale nie muszę. Wystarczy, że komputer wszystko pamięta. O proszę, już go masz na ekranie. A teraz mogę ci wyświetlić takiego motyla, który dłużej od niego żyje.
- Wiesz, ja zbieram informacje o antycznych meblach. Może znasz program, który pozwalałby tworzyć kolekcję mebli?
- Program, którego używam będzie się świetnie nadawał i do tego. Niedużo kosztuje i jest łatwy w obsłudze.
- A pomożesz mi z komputerem? Tata kupił mi go kilka lat temu ale jeszcze się nie zabrałam do zapoznania z nim.
- Komputer sprzed kilku laty może już być nieco przestarzały, ale mogę popatrzeć co w nim uzupełnić by się nadawał dla twoich celów.
- Mam trochę oszczędności, więc mogę myśleć o inwestycjach. To kiedy do mnie wpadniesz?
- Może jutro po szkole.
- Dobrze - zgadza siÄ™ dziewczyna. Supercomputer
Dzwonek na przerwÄ™. Felek szybko zbiera swoje książki i w poÅ›piechu wychodzi z klasy a potem ze szkoÅ‚y. Szybko maszeruje głównÄ… ulicÄ… miasta nawet nie spoglÄ…dajÄ…c na atrakcyjne wystawy sklepów. Dociera wreszcie do budynku z napisem „Centrum superkomputerowe”. Wchodzi do wnÄ™trza i wyjmuje z kieszenie kartkÄ™.
- Pierwsze piętro. Pokój 148 - odczytuje po cichu.
Kieruje się schodami w górę i po chwili staje przed drzwiami z numerem 148. Puka do drzwi i wchodzi na zaproszenie ze środka.
- Dzień dobry wujku - mówi do starszego mężczyzny za biurkiem.
- Cześć Felek. Jesteś ekspres. Przecież dopiero piętnaście minut temu skończyłeś lekcje - mówi z uznaniem spoglądając na zegarek.
- Jak jestem czymś bardzo zainteresowany to nogi same mnie niosą - odpowiada Felek wesoło.
- To może zaczniemy od obejrzenia superkomputerów w schronie - proponuje wujek.
- To byłoby ciekawe.
- Zostaw więc tutaj torbę szkolną z kurtką i chodź ze mną - mówi.
Schodzą z piętra do pomieszczeń piwnicznych. Zatrzymują się przed drzwiami z zamkiem szyfrowym. Wujek wprawnie wstukuje odpowiednie hasło i drzwi rozsuwają się automatycznie.
- To jest śluza - tłumaczy wujek. Będziemy musieli jeszcze otworzyć następne drzwi zanim ujrzymy superkomputery. Wchodzą do małego pomieszczenia. Drzwi za nimi zasuwają się automatycznie. Teraz wujek wstukuje hasło do następnych drzwi, które rozsuwając się ukazują duże pomieszczenie zastawione kolorowymi urządzeniami o zróżnicowanych, atrakcyjnych kształtach.
- Ale kanapa. Można na niej usiąść? - pyta Felek.
- Proszę bardzo, chociaż to najdroższa kanapa na świecie, warta prawie dwadzieścia milionów dolarów. Pod siedzeniem znajduje się urządzenie na freon, chłodzące komputer.
- A nie odmrożę sobie siedzenia? - zawahał się chłopak.
- Nie, ponieważ u góry wydziela się ciepło tak jak na zewnątrz lodówki - śmieje się wujek.
W pomieszczeniu słychać donośny szum urządzeń klimatyzacyjnych.
- A po co jest to chłodzenie?
- Każdy układ elektroniczny jako dodatkowy efekt wytwarza ciepło, które jeśli nie jest odpowiednio odprowadzane może układ zniszczyć. Uzyskanie dużej szykokości obliczeń wymaga wysokiej częstotliwości taktowania a to z kolei powoduje wydzielanie się dużych ilości ciepła, które można skutecznie odprowadzić tylko przez zastosowanie niskich temperatur.
Felek dalej rozglÄ…da siÄ™ po pomieszczeniu.
- Dlaczego nie ma tu żadnych monitorów ani drukarek, jak ww przyzwoitych komputerach? - pyta Felek.
- Bo ludzie tutaj nie pracują, a superkomputery są włączone w sieć i można się nimi posługiwać pracując z dowolnego miejsca dołączonego do sieci INTERNET. Może to być więc dowolna instytucja naukowa miasta, prywatne mieszkanie naukowca a jeśli dysponujemy komputerem przenośnym połączonym z telefonem komórkowym to nawet nadmorska plaża w karju czy za granicą.
- To ja już bym chciał zobaczyć jak na tych superkomputerach się pracuje - mówi Felek z przejęciem.
- Rozumiem, że już nasyciłeś się zewnętrznymn wyglądem superkomputerów, ale zanim zaczniemy je programować będę ci musiał opowiedzieć nieco o ich architekturach.
- Przecież widzę jak wyglądają, co tu dużo opowiadać? - zaperza się Felek.
- Chodźmy na górę, zaraz ci wyjaśnię co to jest architektura komputera - wujek wyprowadza chłopca ze schronu superkomputerowego.
- Architekturą komputera nazywamy postać, której znajomość jest konieczna przy programowaniu na najniższym z możliwych poziomie - zaczyna tonem wykładowcy wujek w swoim pokoju.
- Słyszałem, że takie programowanie jest bardzo skomplikowane i wymaga znajomości setek detali - wtrąca Felek.
- Tak jest choćby w przypadku popularnych komputerów serii PC, ale mówiąc o architekturze ogólniej można pominąć te szczegóły i skupić się na tym ile komputer ma procesorów, pamięci operacyjnych i arytmometrów.
- To chyba normalne, że ma wszystkiego po jednym. Inaczej mielibyśmy wiele komputerów zamiast jednego - stwierdza Felek.
- W przypadku zwykłych komputerów PC tak właśnie jest. Natomiast superkomputery mają ciekawsze architektury. Jeśli na przykład zwiększymy liczbę arytmometrów to uzyskamy superkomputer wektorowy doskonale nadający się do przetwarzania tablic i wektorów tę samą operacją arytmetyczną wszystkich elementów naraz. Jeśli jednocześnie zwiększymy liczbę procesorów to będziemy mieć superkomputer z dzieloną pamięcią, chyba najłatwiejszy w programowaniu. A jeśli powielimy i pamięci operacyjne to uzyskamy superkomputer z pamięcią rozproszoną, chyba najwydajniejszy z możliwych - kontynuował wykład wujek.
- A po co te wszystkie udziwnienia? - pyta Felek.
- Superkomputery mają jeden cel: jak najszybciej dokonywać obliczeń. Można to osiągać zwiększając częstotliwość zegara ale koszty osiągnięcia szybkości ponad przeciętną w danym okresie są coraz większe. Konstruktorzy starają się więc by rozbijać obliczenia na podzadania realizowane jednocześnie w różnych częściach maszyny. Ten sposób nie jest jednakowo skuteczny dla różnych zadań, ale pozwala osiągać znaczne przyśpieszenia obliczeń. Jeśli na przykład powielimy arytmometr czy procesor stukrotnie to możemy przyśpieszyć obliczenia nawet stukrotnie, choć bardzo rzadko udaje się osiągnąć taki wynik. Natomiast dwukrotne zwiększenie prędkości zegara ponad przeciętną jest już poważnym sukcesem okupionym wielokrotnym zwiększeniem kosztu urządzenia.
- A jeżeli mam program napisany w języklu C to co mam zrobić by wykonał się jak najszybciej? - Felek postanowił przyśpieszyć osiągnięcie celu z jakim przybył do wujka.
- Przepraszam. Może trochę mnie poniosło jako wykładowcę, ale chciałbym byś coś zrozumiał zanim wgłębimy się w szczegóły. Chciałbym ci zaproponować uruchomienie tego programu z użyciem kompilatora POWER C na naszym ośmioprocesorowym superkomputerze amerykańskiej firmy SILICON GRAPHICS. Masz dyskietkę z kodem?
Wujek wziął od Felka dyskietkę i umieścił w napędzie dyskowym swego komputera PC z dużym kolorowym monitorem.
- Teraz połączę się z naszym superkomputerem i przegram twój program do jego pamięci dyskowej... O już się wykonało... A teraz uruchomię kompilator...i już rozpoczyna się wykonywanie - tłumaczył wujek kolejne czynności.
- Ciekawe czy będzie się liczył dużo krócej niż godzinę na PC? - pyta po chwili Felek.
- Zobacz! Wyniki już są - triumfuje wujek.
- Brawo superkomputery! To rewelacja! - wykrzykuje podniecony Felek.
- Liczył tylko kilka minut zapewne dzięki temu, że systemowi udało się automatycznie wykryć możliwość rozbicia programu na niezależne podzadania, a poza tym pojedyńczy procesor jest też znacznie szybszy od waszego PC.
- Wujku. A gdybym chciał udoskonalić mój program i policzyć go w domu to byłoby możliwe? - błagalnym tonem pyta Felek.
- Tak. Mogę cię zapisać do Młodzieżowego Towarzystwa Przyjaciół Nauk przy naszym Centrum i założyć ci odpowiednie konto z hasłem na superkomputerze - z uśmiechem oznajmia wujek. Upgrade
- Ten twój komputer jest już nieco archaiczny - Marek zamyka pokrywę komputera.
- Ale przecież to niecałe trzy lata jak tata go kupił - Ania nie może zrozumieć problemu.
- Trzy lata to różnica całej generacji.
Podzespoły komputera należy rozbudowywać co najmniej raz na rok, a i tak po pięciu latach w najlepszym razie przyda się jeszcze tylko obudowa z zasilaczem - próbuje wyjaśnić Marek.
- To ile musiałabym wydać by odpowiednio unowocześnić ten komputer?
- Właściwie to należałoby wymienić całą płytę główną, ale widziałem dość tani procesor, który będzie pasował do twojej płyty i wystarczająco, jak na twoje potrzeby, unowocześni komputer. Ale musisz niestety wydać sporo pieniędzy na nowe rozszerzenia multimedialne, rozbudowę pamięci operacyjnej i rozbudowę pamięci dyskowej. Poza ty potrzebujesz nowego monitora - Marek sporządza listę zakupów.
- To ile to razem będzie kosztować? - pyta zaniepokojona Ania.
- Nie wiem. Ceny zmieniają się z dnia na dzień. Proponuję byśmy zabrali ten komputer do sklepu, w którym pracuje ojciec mojego kolegi. On powinien mieć komplet podzespołów po względnie niskich cenach. Najwyżej zrezygnujemy z nowego monitora - proponuje Marek.
- W takim razie musisz chwilę poczekać zanim się ubiorę - mówi Ania.
- Jak mi dasz jakąś torbę to ja w międzyczasi zapakuję komputer komputer. Investment
Felek z dumą pokazuje wyniki konkursu giełdowego na szkolnej tablicy ogłoszeń swoim rodzicom:
- Patrzcie, moje przewidywania sprwdzają się co do joty. Jestem zwycięzcą w kategorii największego przyrostu kapitału.
- Ale to dopiero od kilku dni - zgłasza wątpliwości ojciec.
- Tak. Dopiero od momentu gdy stosuję prognozowanie tym wspaniałym programem - wyjaśnia Felek.
- Widzę, że od tych kilku dni znacznie ci się poprawił nastruj Felku. Przedtem bywałeś często smutny i markotny a teraz bez przerwy promieniejesz - zauważa mama.
- Chyba mam powody do dumy, ale moim prawdziwym marzeniem jest zainwestować na giełdzie prawdziwe pieniądze i odnieść sukces - zwierza się Felek.
- To będziesz musiał jeszcze długo poczekać na tk duże oszczędności i prawo do założenia konta maaklerskiego w banku - stara się ostudzić jego zapał ojciec.
- Ale przecież mógłbym skorzystać z cudzego konta maklerskiego i cudzych pieniędzy. Wystarczy znać hasło konta maklerskiego w bankowym systemie komputerowym - nie poddaje się syn.
- Tylko najpierw musiałbyś znaleźć kogoś kto zaryzykowałby powierzenie tobie swoich oszczędności - mówi tata.
- Przecież macie spore pieniądze zainwestowane w mało opłacalne obligacje - przystępuje do ataku Felek.
- Chyba nie myślisz, że zaryzykujemy dorobek życia. te pieniądze są nam niezbędne jako zabezpieczenie, a jeśli wszystko pójdzie dobrze to może przeznaczymy je na twoją naukę języków za granicą. Obligacje są pewną lokatą z niedużym lecz pewnym zyskiem. Nie zamienię tego na najlepiej skalkulowane ryzyko - stanowczo kończy dyskusję ojciec.
- Nie chcecie mi dać szansy. To idźcie sobie sami. Mam was dosyć - Felek gwałtownie odwraca się i idzie do wyjścia.
- Felku poczekaj. Tata nie chciał cię urazić - woła za nim mama.
Ale Felek nie chce już sÅ‚uchać rodziców i szybkim krokiem opuszcza szkołę podążajÄ…c w przypadkowo wybranym kierunku. W miarÄ™ oddalania siÄ™ od szkoÅ‚y tempo marszu sÅ‚abnie, aż w koÅ„cu Felek staje rozważąjÄ…c jakÄ…Å› myÅ›l. W koÅ„cu skrÄ™ca w bocznÄ… ulicÄ™ udajÄ…c siÄ™ najkrótszÄ… drogÄ… w kierunku domu. Szybko wbiega po schodach na drugie piÄ™tro. Otwiera drzwi. W poÅ›piechu zdejmuje kurtkÄ™ i buty. Wchodzi do pokoju rodziców. Włącza komputer ojca i klikniÄ™ciem myszy stuka w ikonÄ™ banku. SÅ‚ychać jak komputer nawiÄ…zuje połączenie telefoniczne z bankiem. Na ekranie pojawia si zapytanie komputera bankowego o hasÅ‚o. Felek bez namysÅ‚u wpisuje na klawiaturze: ‘felek’ ale komputer bankowy odmawia dostÄ™pu.
- To było jakoś dłużej - zastanawia się półgłosem.
Ponawia próbÄ™ wpisujÄ…c: ‘felekijanina’. Komputer bankowy wyÅ›wietla napis:
„Dobry wieczór. MogÄ™ wyÅ›wietlić stan twego konta lub przyjąć zlecenie”.
- Ale jestem bomba - Felek z radości aż podskakuje. Mimochodem podchodzi do okna spoglądając na podwórko. Szybko wraca do komputera rozłączając sesję z bankiem i wyłączając go. Gdy zamyka dzrwi pokoju rodziców, rozlega się chrzęst klucza w zamku drzwi wejściowych. To rodzice wracają z wywiadówki w jego szkole. Fight
Dwóch na dwóch. Spotykają się na zapleczu zbankrutowanego sklepiku. Tu nikt im nie przeszkodzi. losują kto z kim będzie walczył. Torby szkolne i kurtki odkładają na bok.
Walek zbliża się do swego przeciwnika. Szybki skok do przodu i jego pięść ląduje na szczęce przeciwnika. teraz odskakuje do tyłu i unika w ten sposób potężnego ciosu przeciwnika. Po kilku minutach walki zaznacza się jednka przewaga przeciwnika. Walek pada na ziemię. Rękoma wymacuje obok siebie jakiś drąg. Chwyta go i podnosi się. Teraz precyzyjnie wymierza cios przeciwnikowi.
- Trafiony! - krzyczy z entuzjazmem. Postać zatacza się. Kolejny cios i z nosa przeciwnika cieknie krew. Teraz szybko poprawia i przeciwnik pada jak rażony piorunem. W tym momencie pozostali dwaj chłopcy przerywają walkę i podbiegają do Walka.
- Zostaw go. Coś ty narobił? Zabu=iłeś go - chłopak głośno krzyczy wyrywając Walkowi metalowy drąg.
- Żyje, ale ma poważną ranę. Lećcie zawołać pogotowie - odzywa się drugi z chłopców znad zakrwawionego ciała. Walek odwraca się i biegnie na oślep. Slump
Felek budzi siÄ™ powoli. PrzeciÄ…ga siÄ™. Patrzy na zegarek.
- Jeszcze dużo czasu do szkoły. Dzisiaj idę dopiero w południe - myśli.
Wstaje. Myje się w łazience. Wycierając się, przechodzi do salonu i pilotem włącza telewizor. Wprawnie przełącza się na telegazetę i wybiera odpowiednią stronę. Przez chwilę patrzy nie ogąc się zorientować w obserwowanych na ekranie liczbach. Przełącza na odbiór telewizyjny. Spiker wiadomości właśnie kończy wypowiedź:
- ...w ten sposób wielkie nadzieje pokładane w firmie URANsoft i jej rzekomo rewelacyjnym programie legły w gruzach. Inwestorzy, którzy zakupili akcje tej firmy w okresie hossy ponieśli teraz dotkliwe straty.
- Przechodzimy do wydarzeń zagranicznych - obraz na ekranie zmienił się.
Felek stał jak skamieniały . Nie wyłączając telewizora podszedł do komputera. Włączył go i pomyliwszy się dwukrotnie wreszcie uzyskał obraz konta maklerskiego rodziców. Patrzył i niedowierzał własnym oczom. Sumaryczna, przybliżona kwota jaką mógłby uzyskać sprzedając posiadane papiery wartościowe była połową wartości z dnia, w którym pierwszy raz włamał się na ich konto. Spojrzał jeszcze na wartość z poprzednich dni. Była o dwadzieścia procent wyższa od wyjściowej kwoty.
- Czemu ja tego nie sprzedałem? Czemu ja się w to bawiłem? Oni mie zabiją?... - powtarzał te zdania bez końca krążąc po pokoju rodziców.
W pewnym momencie spojrzał na otwarte okno i jednym skokiem znalazł się na parapecie. Usiłował jeszcze przytrzymać się framugi ale jego ręka ześliznęła się i całym ciężarem ciała runął na zewnątrz. Game over
- Cześć brat. Jak się czujesz? Ania pochyla się nad obandażowaną głową chłopca.
- Huczy mi w głowie i potwornie suszy - mówi szeptem.
- Przyniosłam ci kompot. Spróbuj. To pomaga - zachęca nalewając kompot do szpitalnego naczynia i wsuwając jego końcówkę w usta brata.
Chłopiec powoli pije.
Obok kobieta pochyla się nad innym chłopcem w tym samym wieku:
- Felku. Słyszysz mnie - mówi.
- Słyszę, ale wolałbym umrzeć.
- Dlaczego? Co się stało? Jakaś dziewczyna? - pyta z niedowierzaniem matka.
- Mamo. Ja sprzeniewierzyłem wasze pieniądze. Włamałem się na konto maklerskie ojca i ryzykownie zainwestowałem - zwierza się Felek.
- Ależ synku. To nie jest takie istotne. Przecież te pieniądze i tak miały być dla ciebie. Ważniejsze żebyś ty żył i był zdrowy - perswaduje matka.
- To tylko ty tak mówisz mamo bo mnie kochasz, ale ojciec na pewno mi tego nie wybaczy... - dramatycznym tonem mówi Felek.
- A właśnie, że ci wybaczam wtrąca się do rozmowy, przybyły przed chwilą ojciec.
- Naprawdę. Tato...- Felkowi łzy nachodzą do oczu.
- Nie znaczy to bym popierał twójniecny czyn. Ktoś mógłby cię za coś takiego oskarżyć przed sądem, bo to jest tak jak kradzież. A poza tym musisz zrozumieć, że istnieją granice ryzyka, których przekraczać nie wolno.
Tymczasem obok Ani udaje się nawiązać rozmowę z bratem:
- Wiesz. Ten Paweł, co zawsze biega z notebookiem znalazł wydawcę na te swoje pamiętniki. Przesłał wyjątki kilku wydawnictwom i jedno z nich się zainteresowało. To jest dopiero coś: nastolatek wydaje własną książkę.
- Może to cię przekona, że warto korzystać z komputerów - mówi brat.
- Mnie przekonał już ktoś inny. Wiesz, że przygotowujemy z Markiem bazę danych o antycznych meblach produkowanych w ubiegłych wiekach w naszym mieście. Na takie meble mnie nie stać ale informacje o nich mogę gromadzić bez przeszkód - z przekonaniem mówi Ania.
- Cześć Alek - niesmiało odzywa się Walek, który cicho wszedł na salę z niewielką paczką.
- Wynoś się stąd ty morderco - Alek podnosi się na rękach z trudem wykrzykując słowa.
- Ależ Alku. On pewnie chciał cię tylko przeprosić - uspokaja go Ania.
- Ja naprawdę nie chcę cię denerwować. Przyjmij tylko moje przeprosiny i ten drobny upominek jako zadośćuczynienie. Życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia - powiedział Walek i odwrócił się wychodząc z sali.
Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.